Viktar Marcinovič — žurnalist, piśmieńnik, palitołah. Jon raskazvaje pra samaje strašnaje ŭ prafiesii žurnalista, pra sapraŭdnych mužykoŭ i žyćciovyja pryncypy, jakija robiać čałavieka paśpiachovym.
Ja byŭ pasłuchmianym i cichim, jak kocik
Kali ja byŭ mały, matula zachvareła na raśsiejany skleroz. Heta chvaroba z časam vyrubaje ŭsiu niervovuju sistemu čałavieka i robić jaho nieprydatnym dla ruchaŭ. Tamu zaŭsiody ci ja, ci baćka byli z matulaj. Adrazu paśla škoły ja bieh dadomu, kab być ź joj. I heta vielmi mocna mianie sfarmiravała. Ja byŭ pasłuchmianym i cichim, jak kocik. Ja jak byŭ intelihientam, tak i zastaŭsia cichim batanikam, utaroplenym u knihi.
Što 100 hadoŭ tamu, što zaraz — adno i toje ž
U škole pieršyja kłasy ja vučyŭsia drenna. Bo było šmat niehumanitarnych pradmietaŭ. Ale raptam źjaviŭsia biełaruskamoŭny vykładčyk, jaki pačaŭ raskazvać pra BNF, i prykładna z hetaha momantu niešta ŭ majoj hałavie pstryknuła i mnie stała cikava vučycca. Škoła zrabiła vielmi šmat, kab adbić achvotu ad biełaruskaj litaratury i pryzvyčaić mianie da dumki, što cikavaj moža być tolki ruskaja litaratura. Ale heta navat dobra, bo ja adkryŭ Hareckaha, Dunina-Marcinkieviča i Kupału, kali ja byŭ užo stałym čałaviekam, a nie padletkam. Kali čytaješ Hareckaha, to razumieješ, što 100 hadoŭ tamu, što zaraz — usio adno i toje ž, i kraina nie źmianiłasia.
Dziki Zachad my ŭžo prajšli
U mianie standartnaja dla biełarusaŭ situacyja, kali maci katalička, a tata z uschodniaj Biełarusi i jon pravasłaŭny. Maja maci z Ašmianaŭ, i ja tam naradziŭsia, pravioŭ pieršyja hady žyćcia. U baćkoŭ jašče nie było chaty ŭ Minsku, i ja žyŭ pa vioskach. Maci była doktarkaj. Jana skončyła miedycynski instytut, adrazu naradziła mianie i zachvareła. Jana viedała, čym skončycca jaje chvaroba. A tata byŭ inžynieram, jaki pa kłasičnaj biełaruskaj schiemie ŭ 1990-ja zajmaŭsia biznesam i rabiŭ usio toje, što možna pahladzieć u «Bumiery». Kali jon raskazvaje pra 1990-ja, pra toje, jak ad bandytaŭ chavaŭsia, ja razumieju, što dziki Zachad my ŭžo prajšli, byli i kulamioty, i revalviery, i sapraŭdnaja praha da žyćcia. Za toje, kab zastacca žyvym, treba było bicca.
Boh stvaryŭ hety śviet i kudyści dzieŭsia
Pa vieravyznańni ja katalik, tamu što katalikoŭ vielmi mocna prasujuć u hetaj krainie. Ja katalik asensavana, ja byvaju ŭ kaściole. Mnie padabajecca katalicyzm choć by tym, što ŭ kaściole ja adčuvaju prysutnaść Boha.
Chakiej biez asałody
Ja hulaŭ u chakiej, u mianie navat šnar kala voka zastaŭsia, jaki ja atrymaŭ kluškaj. Chacia asałody ad hulni nie atrymlivaŭ. Prosta baćki razumieli: kab žyć u Zialonym Łuzie, vučycca ŭ škole №171, treba vałodać peŭnymi ŭjaŭleńniami pra bajavyja navyki.
Tata ličyŭ, što ja mahu być dobrym fizikam
Baćka mnie kazaŭ, što nie treba być žurnalistam. Na prykładzie našaj kotki jon śćviardžaŭ, što žurnalist — heta toj čałaviek, jaki da taho momantu, jak kotka pasre, užo pavinien raźbić jaje łajno na kavałački i praanalizavać. Moj tata ličyŭ, što ja mahu być dobrym fizikam, ale ž ja jahonych paradaŭ nie pačuŭ. Ja pišu z 12 hadoŭ, spačatku dziońniki, potym niejkija historyi.
Ad turmy ŭ našaj prafiesii nielha zarakacca
Vielmi vialikaj škołaj dla mianie była pieršaja pozva ŭ sud. Ja byŭ adnym ź pieršych žurnalistaŭ, jaki atrymaŭ pozvu pa abaronie honaru i hodnaści. Hety sud byŭ i vopis majomaści, było vielmi składana psichałahična. Ja tady zrazumieŭ, što i jak treba pisać. Treba adkazvać za kožnaje svajo słova. Ad turmy ŭ našaj prafiesii nielha zarakacca. My, jak bandyty ŭ 90-ch: kožny dzień ryzykujem.
Ja z druhoha ci treciaha ešałona
Pieralik žurnalistaŭ u Biełarusi ź vialikaj litary davoli karotki, usie hetyja ludzi ŭražvajuć svajoj śmiełaściu. Iryna Chalip, Śvieta Kalinkina, Andrej Pačobut (jon prosta Čak Norys u našaj žurnalistycy). A ja z druhoha ci treciaha ešałona. Siarod ludziej, jakija chutka ŭźlacieli, ja mahu adznačyć Hudzilina.
Kava
Moj dzień pačynajecca z kavy, jakuju ja pju kala redakcyi. Heta nie samaja vykštałconaja kaviarnia, jaje trymajuć prostyja pacany.
Dobryja vandroŭki raźvivajuć ludziej, jak knihi
Ja znachodžu sens žyćcia, kab vandravać pa Biełarusi ci pa śviecie. Dobryja vandroŭki raźvivajuć ludziej, jak knihi. Turyst jedzie adpačyvać, a treba nie adpačyvać, a spaznavać inšyja baki žyćcia. U vandroŭcy ty razumieješ, što isnujuć dźvie samyja istotnyja rečy — heta śvitanak i zachod.
U majoj pamiaci zastaŭsia prykład z apošniaj vandroŭki ŭ Vjetnam. U Chajanie ja sustreŭ dzieda, jaki peŭny čas žyŭ u budysckim klaštary. I jon raskazaŭ mnie dziŭnuju reč, što rozum čałavieka pry reinkarnacyi sychodzić razam z čałaviekam, a serca zastajecca. I što treba žyć sercam, bo jano čuje, što treba rabić, a što — nie. Serca raście razam z nami, z kožnym dobrym učynkam, jaki my ździajśniajem.
Treba biestsieler
Biełaruś čakaje biestsieler. Ale dla taho, kab kniha stała biestsieleram, treba vynajści nie siužet, nie movu, a padychod da čytača. Nam bolš za ŭsio brakuje razumieńnia taho, jak na biełaruskaj ci rasiejskaj movie stvaryć niejki tekst, jaki b usia Biełaruś raptam nabyła ci spampavała.
Treba, kab ciabie piorła
Kali niešta nadakučyła i žyćcio ŭžo nie padajecca cudam, to prablema tolki ŭ tabie. Treba, kab ciabie zaŭsiody piorła. I kali ty pracuješ u ofisie i tabie niecikava žyć, dyk nabudź alej i pačynaj zajmacca žyvapisam. U takoj krainie, jak Biełaruś, praz dva hady ty stanieš pieršym.
Ja zabłytaŭsia ŭ kanstrukcyi «Budavać siamju»
Praces vyznačeńnia žyćciovych pryjarytetaŭ nie spyniajecca nikoli. Zaraz jany raźmierkavanyja tak: 1) maja pisanina, 2) majo vykładańnie, 3) navuka. A asabistaje žyćcio isnuje paralelna z hetymi pracesami. U mianie jość asabistaje žyćcio. Narmalny čałaviek, a nie televizijnaja zorka pra heta nie raskazvaje. Ja zabłytaŭsia ŭ kanstrukcyi «Budavać siamju». Dla mianie śviet pačućciaŭ źjaŭlajecca bolš istotnym, čym śviet karjery. Ja kožnuju chvilinu žyvu ŭłasnymi pačućciami, u tym liku da čałavieka, jaki dla mianie darahi. Usio astatniaje pradajecca.
Emihracyja — heta trahiedyja
Čas ad času, asabliva kali viartaješsia adniekul zdaloku, dzie niabiosy błakitnyja, a mora ciopłaje, uźnikaje žadańnie ŭsio kinuć i źjechać. Ale ja zanadta mocna imknusia pakinuć śled paśla siabie, dasiahnuć čahości. U mianie jość dośvied dvuchhadovaha žyćcia ŭ Litvie, ja dobra viedaju, što takoje emihracyja, i mnie heta nie padabajecca. Dla taho, kab niešta zrabić, treba žyć tut. Ja — heta mova. Mnie treba być tut, mnie treba razmaŭlać na ruskaj i biełaruskaj movie. Kali ja źjedu ŭ inšaje miesca, prosta zahinu. Heta naša niepaŭtornaja šeraść. U nas u słoŭniku pavinna być šmat słoŭ dla pieradačy šeraha koleru. Naš šery koler vielmi vysakarodny. Ja nie viedaju nivodnaha ščaślivaha emihranta. Emihracyju biez trahiedyi ja nie razumieju i nie prymaju. Ja nie razumieju, kali čałaviek jedzie ŭ inšuju krainu pa hrošy ci dziela taho, kab źmianić budučyniu. Tut taksama jość budučynia i vielmi dobraja, vielmi vysakarodnaja.
Ja nie karystajusia nijakaj parfumaj
Brud dla mužčyny nie prablema, pach — prablema. Kali jaho niama, to ŭsio narmalna, ty narmalny pacan. Ja liču, što mužčyna pavinien čas ad času mycca i halicca. Kali čałaviek pačynaje vykarystoŭvać roznyja kremy, to ŭ mianie ŭźnikaje šerah pytańniaŭ da jaho. Ja nie karystajusia nijakaj parfumaj. Adzin znajomy dypłamat raskazaŭ mnie pra kodeks honaru dypłamataŭ, jakim zabaroniena karystacca parfumaj. Kali ty pyrskaješsia niejkim pacham, ty pačynaješ vyhladać jak kliše, jakoje stvorana inšymi. Mnie padabajecca, jak pachnie žančyna, padabajecca, jak pachnie žanočaje cieła, i nie liču, što jaho treba zamianiać niejkaj parfumaj.
«Akropalis» – heta prosta drenny hust
Zvyčajna ja apranajusia ŭ Vilni, bo časta tam byvaju. Vidavočna, što u Bierlinie ceny i šerah lepšyja, ale ja tam byvaju raz na hod. Maju da ŭsich paradu, chto jedzie u Vilniu: nie jedźcie u hety «Akropalis» – heta prosta drenny hust. Usie tyja kramy, jakija jość u «Akropalisie», jość ci to na praśpiekcie Hiedymina, i ŭ «Jeŭropie». Chadzicie tudy, jak narmalnyja litoŭcy, chopić rabić vyhlad biednych pryhniečanych biełarusaŭ.
Treba hnać ad siabie dumki, nibyta ty ŭsio viedaješ
Treba hnać ad siabie dumki, nibyta ty ŭsio viedaješ. Ja nie stamlajusia ździŭlacca. Uvieś čas ja čymści ździŭleny, ci začaravany, ci ŭzrušany.
Ty zaŭsiody atrymlivaješ toje, da čaho imkniešsia
Ja adkryŭ dla siabie nastupnuju tajamnicu: čałaviek u dadzieny momant toj, da čaho jon zaŭsiody imknuŭsia. Usio astatniaje heta słovy i poza. Ty zaŭsiody atrymlivaješ toje, da čaho imkniešsia. Navat kali ty niebaraka, jaki siadzić na šyi ŭ svajoj žoncy. Značyć ty ŭsio roŭna dzieści u sercy hetaha i chacieŭ. Prosta varta siabie zapytacca.
* * *
Viktar Marcinovič. Namieśnik hałoŭnaha redaktara «Biełhaziety», błohier radyjo «Svaboda». Vykładčyk palitałohii EHU. Aŭtar ramanaŭ «Paranoja» i «Ściudziony vyraj».
Kamientary