Kalekcyjanavać možna ŭsio — ad paštovych marak, kaktusaŭ i anekdotaŭ da vysakarodnych učynkaŭ i čužych dušaŭ. Ja źbiraju roznakalarovyja škielcy, ź jakich składajecca mazaika Biełaruskaha suśvietu. Takich škielcaŭ miljony, tamu majmu zaniatku niama j nia moža być kanca. Varta prymružyć adno voka, a da druhoha prykłaści škielca, i... Voś — apošni nabytak. Ja pieranošusia ŭ pačatak šaścidziasiatych hadoŭ minułaha stahodździa ŭ Babrujsk, u piasočnicu pasiarod zakrytaha stalinskaha dvara, dzie stavicca svaja pjesa čałaviečych žarściaŭ. Jašče adzin ceły i celny śviet. Hetaje škielca ja vyprasiŭ u Vitala Karakorskaha. Vital Karakorski — dobra viadomy ŭ Litvie žurnalist i analityk. Jahonyja prahramy na nacyjanalnaj televizii hladziać i ŭpłyvovyja palityki, i paspalitaja publika. Viadomy jon jašče z tych časoŭ, kali hienerał Uschopčyk, ciapierašni namieśnik ministra abarony Biełarusi, na tankach zachapiŭ vilenskuju televiežu i ŭ Litvie na dzieviać miesiacaŭ ustalavałasia dvojeŭładździe. Vital tady rabiŭ paŭpadpolnyja radyjopieradačy z paddašku vilenskaha Pałacu sportu. Bolš za 10 hadoŭ praminuła z taje pary. Amal stolki, kolki Vital abiacaŭ mnie napisać ese pra jahony rodny Babrujsk — padaravać svajo škielca ŭ maju kalekcyju. Vierahodna, i praŭda, abiacanaha treba było dobra pačakać. I voś čas pryjšoŭ.
Voś ža, Babrujsk, 60-ja hady minułaha stahodździa. Kali, jak toj kazaŭ, drevy byli vialikija, sonca jarčejšaje i nichto navat ujavić nia moh, što jaho čakaje napieradzie.
Siarhiej Paŭłoŭski
Vital Karakorski
Babrujski śviet
Treba ŭvieś čas padymać hałavu i pavoli, krok za krokam, padavać nazad, kab pabačyć, jak skančajecca vializny komin dy pačynajecca biaskoncy błakit. Vypadaje nia kožnym razam, tamu što balić šyja dy pieraškadžaje piasočnica. Možna, zrazumieła, uziać trochi ŭbok, ale heta budzie nia toje, jak kaža Julka, — niecikava.
Krok, jašče krok. Dzie ty, piasočnica?
A ŭ joj jakraz Julka, Maracik, Słaŭka. Krychu dalej, u altancy, Špak i Viktorčyk, i heta niebiaśpiečna, tamu što jany starejšyja, i ad ich dy jašče bolš starejšych bratoŭ Masłavych zaŭsiody idzie pahroza.
Piasočnica ci altanka, ci navat pavieci — heta niecikava, bo jany naležać usim. A voś komin u niebie — tolki tvoj, i tamu ty nikomu, navat Maraciku, pra jaho nikoli nia skažaš.
* * *
Mnie pašancavała: dom, u jakim ja naradziŭsia, mieŭ klasyčny hiermetyčny dvor. Navat ź dźviuma bramami, jakija ŭviečary začynialisia. (Praz peŭny čas ich źniali.) Navat dva ŭvachody byli ŭ kožnym padjeździe — paradny i pracoŭny, hetak zvany čorny. (Praz peŭny čas paradnyja dźviery taksama źnikli, ich zamuravali.)
Dom byŭ, jak darosłyja kazali, stalinski, to bok kvatery ŭ im byli ahramadnyja, stoli — vysačeznyja, u kalidory ja kataŭsia na rovary i hulaŭ u futboł z Maracikam. Na kuchni pa śviatach usia siamja źbirałasia, navat kali chto z dvanaccaci babulinych bratoŭ ź siamjoju ź Picieru pryjaždžaŭ.
Praŭda, u bolšaści hetkich kvateraŭ žyła nie adna, jak u nas, a prynamsi dźvie siamji, ale sam dom nia byŭ u tym vinavaty. Dom byŭ dobry. Dom naležaŭ švejnaj fabrycy imia Feliksa Edmundaviča Dziaržynskaha.
* * *
Švejnaja fabryka imia Dziaržynskaha była pobač z domam, praz kvartał. Ale jaki heta byŭ kvartał! Jaho płošču zajmaŭ Dom aficeraŭ. “Afik”, jak kazaŭ Maracik. Ludziej va ŭniformach tut było šmat, jak i va ŭsim horadzie. U Domie aficeraŭ usiaho było šmat. Spartovaja zala, naprykład, u jakoj spaborničali štanhisty (uražańnie było takoje, što hetyja vołaty vystupajuć štodnia). Kaviarnia, a ŭ joj limanad “Krušon” — bolš nidzie jaho nia bačyŭ, tolki tam. A samaje hałoŭnaje — u “Afiku” było kino. Ranišni seans — 10 kapiejek. I filmy byli asablivyja — tolki zamiežnyja. Byccam chtości, tak by mović, naviersie vyrašyŭ, što vajskoŭcam hladzieć savieckija ahitki niecikava. Mienavita tut ja pabačyŭ usich Fantamasaŭ, DeFiunesaŭ, SafiŁarenaŭ i ŭvohule praŭdu pra ich “šalony, šalony, šalony śviet”. Nu i pra Čynhačhukaŭ z HojkaMicičami razam, zrazumieła.
Kinateatraŭ u horadzie było niašmat. “Tavaryš” u centry, “Praletarski” bližej da čyhunki, dy jašče “Mir” u haradzkim sadzie. Apošni madernovy, ź dźviuma zalami, zialonaj i błakitnaj. I hetkim čynam hladač mieŭ mahčymaść vybirać, jaki film jamu hladzieć — błakitny indyjski ci zialony saviecki.
Potym u hetak zvanych spalnych rajonach pabudavali jašče adzin kinateatar — “Pieramoha”, ale ja tam badaj što j nia byŭ, bo rajony hetyja — badaj što j nie Babrujsk užo, prynamsi inšy horad.
* * *
“Kanał, dzie niemcy zahubili Rozu
Ł., jak patušanuju papirosu...
Josif Brodzki
Kali ŭžo idziecca pra nazvy, treba zatrymacca, bo tapanimika majho horadu, jak kažuć u inšym mieście, u Adesie, — heta štości admysłovaje. Moj dom, Dom aficeraŭ, fabryka Dziaržynskaha paśladoŭna stajać na vulicy Sacyjalistyčnaj. Kali pieršyja susiedzi źjechali ŭ Ameryku i raptam ad ich — z taho śvietu! — pryjšoŭ list, dyk vypała na kapercie pabačyć: Socialisticheskaja Street. “Tolki b na ichnych strytach sacyjalizmu nie było”, — skazaŭ, jak pamiataju, u toj momant Słaŭka. Ale kali heta jašče budzie!..
...Darečy, słova street vielmi adpaviadaje majmu horadu, bo pabudavany jon jak toj Manhetan u Novym Jorku. Kali Sacyjałka — tak jaje tut skaročana i z peŭnaj łaskaju nazyvajuć — heta stryt, dyk voś vam nazvy našych inšych strytaŭ, heta značyć raŭnaležnych Sacyjałcy vulic: Savieckaja, Kastryčnickaja, Enhielsa, Uryckaha, Tuchačeŭskaha i h.d.
A voś nazvy aveniu, to bok vulic, perpendykularnych strytam: Praletarskaja, Internacyjanalnaja, Kamsamolskaja, Kamunistyčnaja, Karła Marksa, Karła Libknechta, Rozy Luksemburh...
Kali ŭ Amerycy pasadzili na elektryčnaje kresła ci to mafijozi, ci to kamunistaŭ, dyk u horadzie maim źjavilisia adpaviednyja vulicy: Saka (asobna) i Vanceci (asobna).
A vulica MOPRa? Mižnarodnaje arhanizacyi dapamohi pracoŭnym na hetym śviecie, napeŭna, šmat dziesiacihodździaŭ jak niama, a vulica — voś jana, MOPRa: i kali sucha — MOPRa, i kali mokra — MOPRa. Ale heta ŭsio, mabyć, nazvy 30-ch hadoŭ minułaha stahodździa. Značna paźniej nadyšoŭ čas, jak siońnia kažuć, kłanavańnia: jość Kamsamolskaja — dyk budzie 50-hodździa VŁKSM, jość Kastryčnickaja — dyk na tabie 50-hodździa Kastryčnickaj revalucyi. Ale ŭsio heta ŭ tych samych spalnych rajonach, u inšym horadzie.
Asablivaja tema — pa leninskich miaścinach. Illič, kažuć, horad moj prajaždžaŭ pa čyhuncy ŭ emihracyju i na stancyi schadziŭ u bufet pa piva. Tamu aproč Leninskaje vulicy jość jašče i vulica Lenina (byłaja Maksima Horkaha), i płošča Lenina, i sanatoryj imia Lenina, i mašynabudaŭničy zavod imia Lenina, i šeść (mahčyma, i bolš, ale ja pamiataju šeść) pomnikaŭ pravadyru suśvietnaha praletaryjatu. Tolki voś za praletarskaha piśmieńnika Horkaha krychu kryŭdna: viedaŭ by jon, što vulicu adbiaruć, — nie pisaŭ by, napeŭna, svajho narysu “Ŭładzimier Illič Lenin”, za jaki Maracik u šostaj klasie atrymaŭ “trojku”, choć i čytaŭ, a ja — “piatak” nie čytaŭšy.
* * *
Komin — toj samy, ad kačaharki — možna bačyć i praz akienca na kuchni. Nia całkam, a častkova, da čaćviertaha pavierchu. A tam, na čaćviertym paviersie, pobač z kominam — balkon, i na im staić małady Čartok i palić. A potym staić stary Čartok i palić. Jany voś tak, pa čarzie, mienavita palać, bo jany — polskija. Tak kaža babula. A dzied ničoha nia kaža — jon hetych Čartkoŭ nia lubić. Asabliva staroha. Bo jon dobry kraviec, ale syšoŭ z fabryki Dziaržynskaha. Jon nie kraviec navat, a krojščyk. I jon maje patent. (Praź dziesiać hadoŭ dzied adviadzie mianie da staroha Čartka, i toj zrobić — i vielmi dobra zrobić — pieršy i apošni ŭ maim žyćci zamoŭleny kaścium.) Dzied ličyć Čartka drobnym ułaśnikam, a heta čamuści niadobra. Dzied pracuje na fabrycy Dziaržynskaha hałoŭnym buchhalteram. Tolki pa jaho ŭ naš dvor čas ad času pryjaždžaje aŭtamabil. Ja navat marku hetaje mašyny viedaju — “Opel”. Jana trafejnaja. Na joj moj dzied pryjechaŭ z vajny i padaryŭ rodnamu kalektyvu dziaržyncaŭ. Jašče ŭ našym dvary jość dźvie svaje mašyny: invalidka advakata Altšulera i ciažkavik HAZ dziadźki Toli z arystakratyčnym proźviščam Markizaŭ — heta Słavikaŭ baćka. Markizavy žyvuć taksama na čaćviertym paviersie, tolki ŭ našym druhim padjeździe, pad imi — my, a ŭ pieršym — pad Čartkami — žyvie advakat Altšuler. Jon kulhaje. Jon taki z vajny pryjšoŭ. Dzied moj taksama vajavaŭ i, dziakuj bohu, nia ŭsio addaŭ rodnym dziaržyncam. Trafejnyja kompas dy binokl — maje samyja lepšyja cacki. U binokl ja hladžu na pieršy pavierch pieršaha padjezdu. Voś u akiency Maracik. My ź im siońnia idziem da jahonych svajakoŭ. Jany žyvuć pobač z rynkam — heta daloka za fabrykaj, amal što pry kancy Sacyjałki.
Idziem my nia sami, a z Maracikavaj mamaj. Jana taksama polskaja, i svajaki pobač z rynkam — taksama. Stryječnaha brata Maracika zavuć Jan. Baćka jahony kiepska razmaŭlaje pa-rasiejsku, tamu z Maracikavaj mamaj Cylaj jany havorać na idyš.
* * *
Pra pachodžańnie svajo nie aryjskaje ja daviedaŭsia znoŭ-taki praz Maracika. Starejšyja za nas Špak i Viktorčyk mienavita jaho z našaj piasočnaj kampanii vybrali na rolu žydzianiaci. Nie mianie, nie stopracentovuju Julku, nia čornieńkaha Słavika, a čamuści błandzinistaha Maracika. Mahčyma, tamu, što jahonaja matka Cyla praz adčynienaje akienca pieršaha pavierchu čaściej za inšych matak i babulaŭ klikała jaho dachaty: “Maracik, damoŭ”.
Što cikava, značna paźniej vyśvietliłasia, što Špak i Viktorčyk — taksama, tak by mović... Karaciej, paŭžydki. Abodva žyvuć ciapier u Izraili, u Ašdodzie. Viktorčyk navat proźvišča źmianiŭ, jon ciapier ben Avihdor. A na toj čas ciarpieŭ ad ich Maracik, i ad bratoŭ Masłavych ciarpieŭ taksama.
Kali adnojčy ja hetuju historyju raspavioŭ babuli, jana mnie paviedamiła, što ja taksama... I nia tolki ja, ale j baćki maje, i dziady, i jana sama, i ŭsie jaje 12 bratoŭ. I značnaja častka žycharoŭ našaha domu. I hetak dalej. A jašče jana skazała, što pa-rasiejsku słova “žyd” hučyć kryŭdna, a pa-polsku ci pa-biełarusku — nie.
(Potym ja zrazumieŭ, što kali chto i źbierahaŭ žydoŭskuju tradycyju ŭ našaj siamji, dyk heta mienavita babula. Jana nikoli ničoha nie rabiła ŭ suboty. Jana mieła asobny nož dla kaŭbasy i admysłovy posud dla miasa i dla małaka. Jana nieviadoma jakim čynam daviedvałasia pra blizkija žydoŭskija śviaty. Jana davała mnie pavodle žydoŭskaje tradycyi hrošy na chanuku. Praŭda, i biez chanuki jana mnie hrošy davała. Ale heta potym.)
A voś pra toje, što Pałac kultury, dzie ja zajmaŭsia ŭ muzyčnaj škole, — heta pierabudavanaja synahoha, ja daviedaŭsia ad dzieda. Na toj čas mianie heta ŭžo nie ździviła. Na ŭłasnyja vočy ja bačyŭ, jak kaścioł pieratvaryli ŭ budaŭničy trest, a pravasłaŭnuju carkvu — u basejn.
* * *
Čarhovy raz, kali braty Masłavy kazali Maraciku: “My — ruskija, a ty — žyd”, Słaŭka raptam ustaŭ u našaj piasočnicy ŭ poŭny rost i abviaściŭ: “A ja — biełarus!” Pra toje, što dzieści zusim pobač isnujuć niejkija biełarusy, ja ŭžo viedaŭ, bo viedaŭ, što jość takaja mova — biełaruskaja. A kali jość mova, dyk pavinny być i ludzi, jakija na joj razmaŭlajuć. (Pra los łaciny ja na toj čas jašče ničoha nia viedaŭ.)
A pra toje, što jość mova takaja — biełaruskaja — ja daviedaŭsia znoŭ ža ad dzieda. Jon vypisvaŭ adzinuju haradzkuju hazetu “Kamunist”. Ja na toj čas jakraz navučyŭsia čytać, i mianie zacikaviła, čamu litara “i” ŭ słovie “kamunist” napisanaja niazvykła. “Heta pa-biełarusku”, — adkazaŭ dzied.
Potym na karobcy z cukierkami ja pračytaŭ: “Kandytarskaja fabryka “Čyrvony charčavik”. I siońnia ja nia zdolny zrazumieć, čamu hety charčavik — čyrvony. Što ź im zdaryłasia? Ci jamu soramna za toje, što jon mienavita charčavik? Ci cukierak ź likioram najeŭsia stolki, što pačyrvanieŭ? Voś dziadźka Tolik, kali nia jeździŭ na svaim HAZie, dyk byŭ čyrvony, łajaŭsia, biŭ žonku, i Słaŭku taksama biŭ. A kali nia byŭ čyrvony, dyk vielmi dobry byŭ dziadźka, dazvalaŭ navat u kabinie pasiadzieć i rul pakrucić. Voś advakat Altšuler nikoli nie dazvalaŭ krucić rul svajoj “invalidki”.
A potym raptam pamior dziadźka Tolik Markizaŭ. I heta byli pieršyja na majoj pamiaci chaŭtury ŭ našym dvary. I nieŭzabavie źjechali z domu Słaŭka z matkaj. A potym i Cyla z Maracikam atrymali kvateru na vulicy Horkaha (paśla — Lenina) u hetak zvanym chruščoŭskim domie.
A ŭśled i maje baćki źjechali, bo mama čakała dla mianie bracika.
I tolki Julka zastałasia. Ale ŭžo nie ŭ piasočnicy, a ŭ altancy z bratami Masłavymi i sa Špakam ź Viktorčykam. Škada jaje, Julku: što budzie rabić jana adna, biaz nas, z hetymi antysemitami?
A my — Marat Załataroŭ, Stanisłaŭ Markizaŭ i ja — jašče sustreniemsia ŭ hetym žyćci, jašče pojdziem pa Sacyjałcy ažno ad Biareziny da samaj čyhunki. I Marat, pabačyŭšy šyldu na kramie — “Łakamka”, — skaža: “Hladzi ž ty, pa-biełarusku napisana”, a Słaŭka jamu: “Nie, heta pa-rasiejsku, tolki z pamyłkaj”. Ale heta ŭsio budzie na inšych staronkach, i horad budzie inšy, i my sami. A ciapier ja apošni raz, zadzioršy hałavu, hladžu na komin, ź jakoha chutka pojdzie dym, bo skončyłasia leta i čyrvanieje vosień.
Kamientary