Za niezaležnaha kandydata viaskoŭcy prahałasujuć, tolki kali jon budzie mieć kankretnuju i žyćciovuju prahramu.
Viaskoŭcy — heta nia tolki dajarki dy traktarysty. Heta j nastaŭniki, medrabotniki, pradprymalniki, što majuć svaje intaresy i pohlady.
Kałhaśniki, jakija amal nie čytajuć presy, navat dziaržaŭnaj, sa stracham čakajuć pieramien i nia bačać alternatyvy isnujučamu ładu, jaki dazvalaje troški prynieści z pracy kambikormu, što pamoža vyhadavać kabančyka, kab potym zapłacić za «biaspłatnaje» navučańnie dziaciej. Jany bajacca, što pryjdzie niechta i ŭsio parušyć. «Biez Łukašenki my daŭno b pazdychali z hoładu, a tak jon nam daje kraści i na siabie nie zabyvaje» — kaža maja susiedka. Dzieci, hledziačy na baćkoŭ, hadujucca zhodna ź lozunham «Kab zaŭsiody žyć u ščaści, treba…». A ŭsio ž ludzi nia vyradki. I bolšaść była b rada bačyć alternatyvu drobnym kradziažam, lehalny i dobry zarobak. Nichto nia choča być adnojčy zaśpietym na haračym, stracić i biez taho małaapłatnuju pracu.
Chto-nichto maryć mieć ułasnuju ziamielku.
Nia fakt, što i kałhasnaje načalstva ŭ zachapleńni ad «adradžeńnia vioski» z usimi vydatkami. Šmat chto z specyjalistaŭ čakaje źmien u haspadarańni. I chočuć sami vyrašać, što, dzie i kali siejać dy kamu i pa jakoj canie pradavać. Znajomy ahranom maryć pra niamieckuju dyscyplinu: «Kab ja moh zvalniać usich «sinich» dy zanadta lanivych, to lepšaha j nie chacieŭ by. Nu chiba jašče kab kiepskija ziemli vyvieści z karystańnia, nie marnavać paliva dy nasieńnie...»
Pra toje ž havorać i viaskovyja pradprymalniki. Hetym tolki b spraścić praceduru rehistracyi dy adrehulavać padatkovuju systemu, dać mahčymaść pracavać na siabie. Jany, jak nichto, čakajuć źmienaŭ. Bolšaść za pracaj nia maje času na palityku dy hazety, zatoje ŭ hutarcy viaskovyja kamersanty, dyj žychary nievialikich haradkoŭ, vyjaŭlajuć žyvy intares da palityčnych padziej. Nie kankretyzujučy, chto im zaminaje, prosiać ab adnym: «Aby nam nie miašali dy padatkami nie dušyli, a my ŭžo sami niejak pražyviom».
Samy niezajzdrosny los — u viaskovaj intelihiencyi. Nastaŭniki, medyki — zaŭsiodnyja čalcy vybarčych kamisij, i im dobra viadoma, jaki los napatkaŭ vybary z referendumam. Hetym ludziam u bolšaści nia treba ničoha tłumačyć, usio jany razumiejuć. Jany čakajuć, moža, biez entuzijazmu, pieramien i śviežych tvaraŭ u televizary dy presie. Adnak toj, kaho jany čakajuć, musić zapeŭnić, što hetym razam usio budzie inakš — prazrysta i zrazumieła.
Nastaŭnictva stamiłasia ad pakazušnaści i farmalnaści navučalnaha pracesu, zasilla pravierak, prymusovych subotnikaŭ dy padpisak na dziaržpresu. Jany chočuć spakojna pracavać i mieć z hetaha hodny zarobak. «U panskaj Polščy, — kaža nastaŭnik historyi — z nastaŭnikam pieršym vitalisia. I dumaŭ jon tolki pra pracu, nie kłapociačysia pra aharod dy śviniej».
Jašče viaskovych žycharoŭ jadnaje adno — praha vidoviščaŭ. Permanentnych hulanak chapaje: «dažynki», śviaty viosak — a biblijateki z kinazalami ŭ zanapadzie. «Raniej arcisty časta jeździli, dyk až kłub ad ludziej traščaŭ. A ciapier niama ničoha, tolki dziskacieki hetyja dla maładych kruciać», — kaža stareńkaja babula, jakaja nia hledziačy na hady nia straciła prahi da cikavostak. Moładzi zastajecca śpivacca na «hapatekach». A jana, moładź, što pryjdzie hałasavać, choča najpierš žyć paŭnavartasnym žyćciom, a nie isnavać.
Kamientary