Akcior Siarhiej Čub: Ruskija raskazvali, što «vsie my braťja», i ja nie vytrymaŭ: «Usio, braťja, pryjechali — vychodzim!» I vysadziŭ
Kupałaviec raspavioŭ «Salidarnaści» pra pracu i dzivosnyja vypadki ŭ taksi, punkt złamanaści ŭ emihracyi i paŭniutki pazityŭ.
Siarhiej Čub amal dva z pałovaj hady žyvie ŭ Polščy, 4 kastryčnika jamu spaŭniajecca 44 hady.
— Dzień narodzinaŭ dla mianie samy pazityŭny dzień, bo ciabie i abłaskajuć, i horu pryjemnaściaŭ nahavorać, chatnija zrobiać lubimyja torciki.
Ja nie nadaju hetamu dniu vialiki sens, ale heta dzień, kali ja mahu rassłabicca. U tym hodzie na moj dzień narodzinaŭ my jeździli z Zojaj Biełachvościk i śpiektaklem «Moj Hleb» na hastroli. I cudoŭny byŭ dzień narodzinaŭ: i papracavaŭ, i potym pajšli ŭ hatel pasiadzieli.
— Ale ž tady vy pisali ŭ instahramie, što «heta ciažki dzień dla mianie. Jak kazaŭ moj Jakimka ŭ «Paŭlincy», niama takoha złoha, kab jano na dobraje nie vyjšła…»
— My ŭsie tut, u emihracyi, prachodzim pikavyja kidki ŭ roznyja emacyjnyja baki. Byvaje, žyvieš i ŭžo ŭsio spakojna: i praca jość, i viedaješ što i jak, i polskuju padvučyŭ.
A ŭ niejki momant štości stralaje i znoŭ kidaje ŭ depresiju, znoŭ nie razumieješ što, jak i navošta. Pačynajecca kapańnie: što ja zrabiŭ nie tak? Razumieju, što heta nahoda dla psichałahičnaj dapamohi, ale ja pryzvyčaiŭsia sam raźbiracca z hetym.
Voś i hod tamu stralała-baleła. Kali zrazumieŭ, što ŭ tvorčaść tut, u Polščy, budzie ciažka ŭładkavacca, pryjdziecca šukać pracu na składzie ci ŭ kramie, ci iści ŭ taksi — mianie vielmi baluča nakryła. Spatrebiŭsia tydzień, kab heta vychadzić, vyhulać i pieravaryć. Sabaka byŭ rady — my mahli hulać i piać hadzin zapar.
Ale ž u hałavie kruciłasia: «Ja vučyŭsia čatyry hady ŭ Akademii mastactva, 20 hadoŭ pracavaŭ u Nacyjanalnym teatry — a što ciapier?»
Pierakruciŭ, pieražyŭ. Zrabiŭ dakumienty, uziaŭ u arendu mašynu i pajšoŭ pracavać u taksi.
— Jaki byŭ samy ciažki momant u hetaj pracy?
— Nie tvorčaja praca, patok ludziej, zamiežniki — nu i chaj sabie, nie bajusia. Ale ž ja navat nie moh ujavić, jak brać hrošy. Prasić ci što?
Potym razumieješ, što heta prafiesija, jak i inšyja: zrabiŭ pasłuhu — płociać. Było ciažka pryniać, što ciapier budzie voś tak.
Tamu, kali ty možaš čas ad času pracavać pa prafiesii — fajna. Dziakuj Bohu, nam dapamahli, i my robim novy śpiektakl z režysioram Alaksandram Harcujevym.
«Sprabavaŭ mianie pierakanać, što biełarusy sami vinavatyja, bo narod zasłuhoŭvaje prezidenta, jakoha zasłuhoŭvaje»
— U prafiesii kiroŭcy sutykaješsia z roznymi ludźmi. Jakija byli vypadki?
— Mnie ŭžo kažuć: «Napišy ty knihu!» Strašnych — moža adzin, kali pjanamu palaku niešta nie spadabałasia. Ale heta vyklučeńnie.
A śmiešnych vypadkaŭ było stolki… Samaje niedarečnaje, što zdaryłasia — klijent patelefanavaŭ i pačaŭ mnie anhielskaj tłumačyć, što ŭvioŭ nie tuju adresu. A ja anhielskuju nie viedaju. Jon havoryć, ja pa słovu sprabuju vychapić, razumieju, što jon dzieści tam ubaku staić, kažu: «O'kiej, andestend…»
Pryjazdžaju, jon pa-anhielsku łapoča. Siadaje, bačyć u mašynie biełaruskuju stužku, bieł-čyrvona-bieły ściažok i kaža: «A navošta my tak pakutavali?». Ja zmoh tolki adkazać, što jon pieršy pačaŭ (śmiajecca).
— Jakija pasažyry napružvali bolš za ŭsio?
— Byli z rasiejskim pašpartam. Kali pačynali raskazvać, što «my vsie braťja», ja nie vytrymlivaŭ: «Usio, braťja, pryjechali, vychodzim». Adnojčy tak i nie davioz, kali zajavili: «My nie ponimajem, počiemu nam viezdie tak nie rady».
Na što ja adkazaŭ: «Ja vam dažie objaśniť nie mohu. Možiet byť, potomu, čto vy napali na druhuju stranu? Možiet potomu, čto vy zadołbali vsiech nazyvať braťjami?!»
Nu i vysadziŭ z mašyny. Nie viedaju, što jany tut robiać, takich uvohule treba departavać.
Adnojčy jechaŭ polski historyk, jaki dobra razmaŭlaŭ pa-rasiejsku. Sprabavaŭ pierakanać, što biełarusy sami vinavatyja, bo narod zasłuhoŭvaje prezidenta, jakoha maje. A pad lažačy kamień vada nie ciače.
Była praciahłaja pajezdka, i ja raspaviadaŭ jamu pra Biełaruś, pra zabaronu na pracu, pra niemahčymaść štości skazać, trymać svaje nacyjanalnyja kolery ŭ rukach, pra ŭmoŭnuju zabaronu na karystańnie rodnaj movaj, kali nacyjanalnyja teatry vymušany pierachodzić na rasiejskuju. Pra kolkaść palitźniavolenych. Jon słuchaŭ, a naprykancy skazaŭ: «Dziakuj vam, vy troški pieraviarnuli moj suśviet».
«Ja byŭ u adnym kroku ad taho, kab sieści ŭ mašynu i jechać nazad u Biełaruś»
— Jaki byŭ samy ciažki pieryjad za 2,5 hady emihracyi?
— Pieršy miesiac paśla pierajezdu. Heta byŭ toj samy momant, kali žyllo ŭ Varšavie skončyłasia, viasna 2022-ha. Mienš čym za paŭtary tysiačy dalaraŭ uvohule ničoha nie było.
U mianie vałasy dybaram. Z žonkaj, dačkoj i sabakam tulilisia pa siabrach. Ci to ja z sabakam pa matelach, a žonka z dačkoj pa znajomych.
Ja byŭ u adnym kroku ad taho, kab sieści ŭ mašynu i jechać nazad u Biełaruś. I ŭ apošni momant znajšłasia cudoŭnaja kvatera pa narmalovaj canie ŭ dobrym rajonie. Niejak i pajšło.
— Aleh Harbuz kazaŭ, što było b dobra, kab kupałaŭcam dapamahli z arendaj placoŭki. Mo što źmianiłasia?
— Situacyja dahetul składanaja, ale zaraz, dziakujučy našamu polskamu siabru Vojciechu Urbańskamu, režysioru śpiektakla «Zekamieron», my ŭstalavali kantakt z kiraŭnictvam Dramatyčnaha teatra Varšavy. Nas tam pačuli, jość mahčymaść zajmać ich maleńkuju Scena Przodownik (Olesińska 21). Tamu «Zekamieron» i budučuju priemjeru budziem hrać tam.
My navat z Aleham Harbuzam žartujem časam, što žyćcio prymusiła raźbiracca va ŭsim: u polskim zakanadaŭstvie, padatkach, jak składać damovy, i jak pracujuć hetyja kvitki, jakija treba pradavać. Nikoli nie dumaŭ, što ja asabista budu zajmacca prakatam biełaruskich śpiektaklaŭ u Polščy. Što budu razmaŭlać ź placoŭkami, viedać, kolki kaštuje arenda, kolki dzie miescaŭ, schiemy zalaŭ…
Časam kažu Alehu: «Kali nam zaŭtra viartacca ŭ Miensk, u nas z taboj takija skiły — menedžarskija, buchhałtarskija. My što z taboj pojdziem iznoŭ chadzić artystami i pa čyjojści tam ukazcy štości rabić? Aleh, my z taboj vyraśli, treba heta vykarystoŭvać!».
Zdajecca, žart, ale ž padymajem uzrovień.
«Nie razumieju, čamu niejki kałhaśnik u formie-kamuflažy maciukami tłumačyć kudy mnie pajści»
— Da 2020-ha vy zdymalisia ŭ rasiejskim kino, dzie možna było i zastacca. Zarablać cichieniečka na siamju: «Aj, ja pa-za palitykaj»!
— Kožny druhi zaraz tak kaža. Ja nikoli asabliva nie cikaviŭsia palitykaj. I toje, što pačało adbyvacca ŭ 2020-m, dla mianie była nie palityka, a niešta čałaviečaje, svajo.
Heta ahułam zaraz havorać: «My pračnulisia i zacikavilisia palitykaj». Nie palityka mianie zakranuła, a toje, što adbyvałasia. Što pačali bić ludziej, stralać u ich, toje, što ja nie moh prajści pa vulicy z nacyjanalnymi kolerami.
Ja vučyŭsia ŭ škole ź bieł-čyrvona-biełym padručnikam pa historyi Biełarusi. I zaraz nie razumieju, čamu niejki kałhaśnik u formie-kamuflažy maciukami tłumačyć kudy mnie pajści. Nie jon hałoŭny ŭ hetym žyćci, nie jon hałoŭny ŭ hetym hramadstvie.
Voś heta pieraviarnuła moj suśviet. Mnie i zaraz nie da palityki. Ja nie lezu, nie zusim razumieju tych, chto hetym zajmajecca. Razumieju adnak, što heta brudna, ciažka i heta nie majo.
Ja cikaŭlusia ludźmi, jak tam vyžyvajuć našy biełarusy, čytaju ŭsie naviny, kaho schapili, kaho vyzvalili. Čałaviečyja temy. Tut słova «palityka» ja b zamianiŭ «čałaviečaj hodnaściu».
Ja doŭha farmulavaŭ svaju prablemu, svoj «defiekt», u mianie sa škoły abvostranaje pačućcio spraviadlivaści. Heta biada dla tych, chto hetym chvareje. Ja nie mahu maŭčać, tamu i nie zdoleŭ b tam zastacca.
— Vy kazali pra koler padručnikaŭ, pra niemahčymaść chadzić pa vulicy sa svaim ściaham. Ale ž, darujcie, da 2020-ha mała kamu, akramia apazicyi, heta prychodziła ŭ hałavu… «A ŭ 2020-m jamu nie dali».
— Mahčyma, heta było niejkaje svajo abudžeńnie, pačućcio čałaviečaj hodnaści, adčuvańnie, što ciabie prymusili ab hetym padumać. Ja i padumaŭ. I adkazaŭ sabie na pytańnie — što ja biełarus i što maja mova biełaruskaja, a moj ściah bieł-čyrvona-bieły.
Tak, da 2020-ha nie nasili masava bieł-čyrvona-biełyja branzalety, nie było nalepak. Ja viedaŭ pra BNF, čym jany zajmajucca, ale bačyŭ heta zboku. Možna ličyć, što była svojeasablivaja damova ź dziaržavaj: tabie davali šmat pracy — na telebačańni, zdymki, antrepryzy, repiertuarny teatr — a ty nikudy nie lez. Takaja sacyjalnaja damova pamiž hramadzianinam i dziaržavaj.
I kali hetaja damova ŭžo tresnuła, kali pačali razumieć, što nas padmanvajuć, miakka kažučy…
— Ale ž padmanvali i dahetul, šmat hod.
— Tak, ale byli niejkija miežy. Kupałaŭski teatr uvohule asabliva nie čapali. My viedali jak da nas staviacca ŭ administracyi, my zaŭsiody byli rassadnikam zła, viedali, što nas prasłuchoŭvajuć. Prychodzili da nas i pjanyja, i ćviarozyja ludzi ŭ štackim i vierbavali.
— I vas taksama?
— Tak, pamiataju siadzieli ź dziadźkam u bufieciku, prapanoŭvaŭ pasupracoŭničać, raskazvaŭ usie «preimuščystva dvajnoha suščestvovanija». Ničoha asablivaha rabić nie treba było: słuchać, što kažuć kalehi, kali niešta nie toje, to možna i patelefanavać kudy treba.
Vielmi spakojna apracoŭvali: jak chočaš, heta nie prymus. Nu źjavicca ŭ ciabie jašče adna bankaŭskaja karta, niešta budzie na jaje kapać.
Ja nie moh pavieryć što heta adbyvajecca sa mnoj: «Jany što — mianie viarbujuć?..» — «Nu, pieradumaješ — zvani».
«Amal kožny z nas prachodziŭ punkt złamanaści»
— U anonsie «Zekamierona» napisana pra paradaksalnuju zdolnaść čałavieka nie hublać siabie i zachoŭvać pačućcio humaru navat va ŭmovach niavoli. Zdajecca, zaraz heta byccam pra ŭsich nas, nie tolki pra palitźniavolenych.
— Tak, zhodny. Razmaŭlaŭ z tymi, chto prajšoŭ sodni ci bolš. Mnohija kažuć, što kali b my tam štości nie prydumlali i nie rahatali, možna było b zvarjacieć. Prydumajem niejkuju achinieju i rahočam. I hadzinu, i try, i na nastupny dzień možam razhaniać toje samaje.
Heta sapraŭdy dapamahaje trymacca. Navat tut, u vymušanaj emihracyi, my razumiejem, jak usim ciažka: nie chapaje pracy, hrošaj. I amal kožny z nas prachodziŭ punkt złamanaści. Kali ŭsio rušycca, čałaviek stanovicca zły i nieadekvatny. I ŭsie razumiejuć, što treba troški pieračakać, kab čałaviek pierazahruziŭsia.
My nie možam sabie dazvolić łajacca ci kryŭdzicca adzin na adnaho. Tamu va ŭsich čacikach našych roznych prajektaŭ niejki humar i bajki. Tak i trymajemsia, z humaram. Lublu humar, satyru i pazityŭ, u lubych prajavach.
Tamu, kali my bralisia za «Zekamieron», viedali pra žadańnie Maksima Znaka — ukłaści tudy humar i śviatło. Tak imknulisia i pracavać.
Niekatoryja kažuć: «My b schadzili da vas na «Zekamieron», ale hetaja čarnucha ŭžo dastała, užo nie chočam». A tam niama čarnuchi!
Nu tak, my davoli viesieła raskazvajem pra sumnyja rečy. Ad ich nikudy nie dziecca. Ale čarnuchi niama. Prychodźcie z nami papieć, paržać — usio ŭ nas narmalna.
Hałoŭnaja zadača była pakazać, što ludzi trymajucca, z humaram i ŭśmieškaj iduć dalej. Niezłamanyja, bo mienavita humar dapamahaje ŭtrymacca na žyćciovaj chvali, jakaja b ciažkaja i vysokaja jana ni była.
«Stakan nie napałovu poŭny ci pusty. Stakan jość!»
— A jak u siońniašnich umovach žyviecca z pačućciom abvostranaj spraviadlivaści? Dzie brać nadzieju na lepšaje zaŭtra?
— Bieź viery i nadziei ŭvohule ciažka žyć. Heta słupy, na jakich ja trymajusia, ale, na žal, jany pakul niedzie tam napieradzie.
Ja aptymist, navat maksimalny. Stakan nie napałovu poŭny ci pusty. Stakan jość! Heta hałoŭnaje, heta ŭžo plus.
Usio ž u nas u hałovach. Tamu ja nie tolki vieru, ja viedaju, što heta ŭsio skončycca, pytańnie času. I zaraz treba žyć i pracavać, kab dažyć da taho času, kali ŭsio pačnie źmianiacca.
Moj aptymizm taksama časam łamajecca — ja ž čałaviek! Ale nastrojvaju siabie, što ja nie tolki vieru, ale i viedaju: razam sa svaimi siabrami i kalehami-kupałaŭcami sustrenusia z tymi, chto zaraz u Miensku. U budynku na Enhielsa, 7. Tam zaraz niama Kupałaŭskaha teatra, bo Kupałaŭski zaraz dzie zaŭhodna, tolki nie tam. Ale my tam abaviazkova pabačymsia i budziem razam!
— Kali pamaryć, što zaŭtra vierniemsia ŭ volnuju Biełaruś — što pieršaj spravaj by zrabili?
— Ja raniej vielmi lubiŭ rybałku i kožnaje leta jeździŭ ci na Prypiać, ci na Nioman. Pierad 2020-m byŭ tam, ale paśla taho vudy ŭ rukach nie trymaŭ.
I voś kali my vierniemsia, paśla abdymkaŭ ź siabrami i rodnymi, ja składu pałatačku, vaźmu vudu, sabaku i pajedu na Nioman. Tam jość fajnyja miaściny, dzie možna prosta cicha pasiadzieć, a, mahčyma, ad radaści navat trošački i papłakać.
Kamientary