Ja kłasnaja kiraŭnica adnoj ź minskich škoł. I mnie, jak i ŭsim, spuścili zahad: vyvieści na šeście 9 Maja čatyry vučni i samoj źjavicca. Apytała vučniaŭ: ni adzin nie choča. U mianie 9-y kłas, u ich na Łukašenku alerhija ŭžo.
U saviecki čas niejak śviadomaści takoj nie było: jak heta nie pryjści? Chadzili tady. Ciapier ža — nie chočuć, i ŭsio.
Kryčać nie lublu. Abzvońvaju baćkoŭ, uprošvaju.
Takoje śviata z-pad pałki vychodziać. A my, nastaŭniki, viečna zmušanyja da hetaha falšu, da hetaj abaviazałaŭki. Havorym dzieciam vysokija słovy pra Łabanoviča, pra Hiervasija Vylivachu, a sami ŭmantavanyja ŭ sistemu, jak žaleznyja vinciki. U maim uzroście prafiesiju nie pamianiaješ, dyj lublu škołu, dziaciej. Ale iści machać čałavieku, jakoha hłyboka nie pavažaju, jakim navat pahardžaju — stanovišča, ad jakoha majo serca, serca nastaŭnicy rodnaj movy, płača. Tak užo vychavali mianie baćki, nieabyjakavaj.
Kamientary