Miensk-Maskva-Białhrad
Białhrad — adzinaja na siońnia eŭrapiejskaja stalica za miežami byłoha Sajuzu, kudy biełarus moža patrapić, majučy tolki pašpart. Łukašenka damoviŭsia ź Miłošavičam pra biaźvizavy režym, a parlamenty padpisali varjacki dakument pra patrojny sajuz — Juhasłavii, Rasiei j Biełarusi. Ciapier Miłošavič u Haazie, Łukašenka pasvaryŭsia z Pucinym, a nam na pamiać pra ichnyja hieapalityčnyja mroi zastaŭsia biaźvizavy režym.
U Białhrad ź Miensku najzručniej lacieć praz Maskvu. U kasie “Biełavija” mnie nazvali pa telefonie niejki zamały košt kvitka. Vyśvietliłasia — pierabłytali Białhrad ź Biełharadam. Dobra, što ŭ našych aŭtobusnych kasach nia błytajuć Brasłaŭ z Bracisłavaj.
U pačakalni aeraportu hurt mužčynaŭ dahladaje pa RTR treci tajm chakieju Biełaruś-Švecyja. Apošniaja šajba prosta fantastyčnaja. Kamentatar nazyvaje našuju pieramohu najvialikšaj sensacyjaj hetaj Alimpijady. Z Maskvy lacim na starym “boinhu” Juhasłaŭskich avijalinijaŭ. Majmu spadarožniku na biełavijaŭskaj “tušcy” pradźmuła bok, a tut — utulniej, jak u starym “mersedesie” hodu 90-ha vypusku. Prynamsi, nia dźmie. U białhradzkim aeraporcie zaŭvažajem začachlonyja vajskovyja samaloty j šrubaloty — mabyć, toje, što ŭdałosia schavać serbam padčas vajny.
Taksist pa-anhielsku pytajecca, adkul my. “Biełaruś”, — adkazvajem. “Nam ciažka razabracca — Rasieja, Biełaruś”, — kaža jon. “Chakiej, — nahadvajem my, — Švecyja-Biełaruś”. — “O, tak, — kivaje jon hałavoj, potym niečakana praciahvaje, — dva dyktatary: Miłošavič i Łukašenka”. Kivajem u adkaz. Ciažka znajści ŭ Miensku taksista, jaki b razmaŭlaŭ pa-anhielsku.
U Białhradzie prachodzić kanferencyja niaŭradavych arhanizacyjaŭ, jakija zajmajucca ŭ svaich krainach hramadzkim nazirańniem za vybarami. Arhanizatary raspytvajucca ŭ nas, ci nie było prablemaŭ z adlotam ź Biełarusi. Bo pierad pačatkam kanferencyi telefanavali ź biełaruskaj ambasady ŭ Białhradzie i raspytvalisia, chto budzie pradstaŭlać Biełaruś. Serby dyplamatyčna ŭchililisia ad adkazu.
U Białhradzie — viasna. Błakitnaje nieba, raspuskajucca pupyški na drevach i kustach, zielanieje trava, moładź chodzić u bajkach i švedrach, katajecca na rolikach i skiejtach, raschrystanyja cyhaniaty biehajuć śledam za tramvajami. Vuzkija vulicy spres zalityja asfaltam, z kominaŭ šerych damoŭ ciahnucca žoŭtyja chvasty dymu. Bačym viasielle, što tančyć pad narodnuju muzyku, u jakoj bolš tureckich, čym słavianskich matyvaŭ.
Płošča pierad Skupščynaj zusim nievialikaja. Kali jaje pakazvali pa televizary padčas revalucyi, zdavałasia bolšaj. Nijakaj achovy, tolki na prystupkach lažyć čorny bałachon, raskidanyja žanočyja tufli, pustyja ciubiki z-pad farby, šklanki i roznaja drobiaź — astatki niejkaha performansu. Palityka syšła z płoščaŭ Białhradu.
U Maskvu naš samalot prylacieŭ raniej. Symbalična: u Serbii ŭžo viasna, a ŭ nas jašče paŭsiul lažyć śnieh. Mašyna, jakaja musiła pryjechać pa nas, spaźniałasia. Amal usie pasažyry raźjechalisia. U faje aeraportu vyklučyli śviatło. Stała ciomna j vuścišna. Zastalisia tolki my i kubincy, jakich taksama čamuści nichto nie śpiašaŭsia zabirać.
Aleś Bialacki
Kamientary