U maršrutku ŭvachodzić maci z maleńkaj dačuškaj.
— Vam dva bilety ci dzicia na ruki voźmiecie? — pytaje kiroŭca.
— Na ruki, — adkazvaje maci, bo rejs mižharodni, darahavaty.
Student z zadniaha siadzieńnia taksama rady mahčymaści aščadzić hrošy.Jon pakazvaje na svajho siabruka i cikavicca:
— A možna i ja jaho na ruki vaźmu?
* * *
U sałonie aŭtobusa haračynia — až samleć možna. Ale, jak tolki krychu pračyniajuć luk, adniekul zdalok čuvać niezadavoleny hołas babki — amatarki zaŭsiodnaha i paŭsiudnaha kamfortu:
— Začynicie! A to, byvaje, pradźmie — a tady na balničny!
Chłuślivaja skarha nie znachodzić padtrymki. Na ŭvieś aŭtobus hučyć suvory zapyt:
— Na piensii balničny?
Artyst
Praź piarednija dźviery ŭ pryharadny aŭtobus uvalvajecca paddaty dziadźka, na adnoj nazie — humavy tapać, na druhoj — staptany čaravik. Jon siadaje na prystupku pobač z vadzicielem i adrazu pryciahvaje ŭsieahulnuju ŭvahu kamplimientam samomu sabie:
— Mnie piaćdziasiat čatyry, a chiba skažaš?
— Nie, maładziej hledziciesia, — dziela žartu padtakvaje niechta, astatnija moŭčki paśmichajucca z hetkaje samaŭpeŭnienaści.
Pasažyr usio bolš pačuvaje siabie zorkaj sałona i pačynaje hučna raspaviadać pra svaju pracoŭnuju dziejnaść. Musić, jon ci to dahladčyk na jakoj pryvatnaj fiermie, ci to vartaŭnik u zaaparku:
— Šynšyłaŭ karaleŭskich zavieźli. Heta ž, brat ty moj, jakija trusy!.. A strausy? Oho! Jajka vo takoje vo!.. Zachodžu — dyk jany, blacha, nohi svaje vystaŭlajuć! U hałavu katory dzieŭbanie…
— Vy b kasku adziavali, — raić pasažyrka nasuprać.
— A jak ža? I kasku adziaju i šyniel, — dzielicca strausiny načalnik prafiesijnymi sakretami.
— Ty, dziadźka, artyst, ciabie b na Jutub ci na scenu,—prapanuje zdalok hučny hołas.
— A, što ž, nie horš za Žvanieckaha byŭ by! — pachvalajecca artyst i dadaje ŭžo davoli samakrytyčna: — Cyrk pajechaŭ, a ja astaŭsia…
Paśla zaŭvažaje pryvabnuju kabietu nasuprać i z chodu prapanuje:
— A davajcie pacałujemsia!
— Nie, na ščaście, nie paśpiejem: mnie ŭžo vychodzić!
— Tady davajcie śpiajom! — nie hublajecca jon i aptymistyčna zaciahvaje: —I nichto nie uznajet,hdzie mahiłka maja…
Nie skončyŭšy pieśni, na prypynku raptam paznaje rodnyja miaściny i śpiešna vykulvajecca z aŭtobusa. Na ŭspamin pra siabie pakidaje łužynu na prystupcy. Usiaho niejkija piatnaccać chvilin jechaŭ, a jak šmat paśpieŭ!
* * *
Marmurovaja prachałoda aŭtavakzała. Samarobnaja rekłama ź vitryny šapika sprabuje pierakanać: «Samyja tannyja kałhotki ŭ horadzie». Zachaplajusia handlarskim sprytam, ale viery nie daju: viedaju, kudy pryjechała. Niejak uzimku navat u tutejšaj prybiralni jołačnuju hirlandu kupić prapanavali. Špacyrujučy, zaŭvažaju rekłamu samych tannych kałhotak u horadzie jašče na dvuch šapikach. Nu, što tut skažaš… Babrujsk, pryvitańnie!
* * *
«Ekskluziŭ! Tolki dla našych klijentaŭ!»— intryhuje miascovaja rekłama. Praciah rasčaroŭvaje: «Srodak dla myćcia posudu vytvorčaści Kareja».
* * *
Abviestka na dźviarach vakzalnaha bufieta infarmuje: «U prodažy vyraby «Minskchlebapradukt». Piensijanieram — 3% źnižka».
Vyhadnaść nastupnaj prapanovy ŭražvaje jašče bolej: «Pry kupli pradukcyi koštam bolš jak 6 rubloŭ — baton u padarunak!»
Adesa, mo j stalica humaru, ale Babrujsk nie horšy.
Ciozka
Pryjšoŭ Ivan niejak u hości da siabra. A tam jašče adzin sabutelnik siadzić, tolki ź inšaj vioski. Jak dobra ŭrezali, dyk Ivana achapiła lubaść da haspadarovaha sabaki:
— Chaču ja tvajho Bulku pahładzić.
Uźniaŭsia z zedlika tak, ledźvie stoł nie pierakuliŭ.
— Pahładź mianie — i ja ž Bulka! — niečakana prapanavaŭ treci sabutelnik. Nie schłusiŭ, bo mieŭ u rodnych miaścinach hetkuju ž mianušku.
Historyja kachańnia
(z razmovy dźviuch platkarak)
— Ci čuła ty? Vypivali jany niejak razam. To jana i pytaje: «Ty mianie lubiš?» — «Lublu», — kaža.— «Tady dakažy — adsiačy sabie palec!»
— I što?
— Adsiek! Paśla jašče pryraŭnavaŭ jaje niejak, dyk viešacca biehaŭ.
— Vo durny! U psichušku ž na ŭčot mahli pastavić. I čym ža ŭsio skončyłasia?
— Dy pasadzili ich. Na daču ŭleźli. Dyk jon ža tolki bienzapiłu ŭziaŭ, a taja ž, suka…
* * *
— Nu, što ž ty aharod nie sadziš? U dvary krapiva, bylnioh, dziady kala płota. Choć skasiŭ by!— uščuvaje susiedka dačnika-apivochu.
— Nie mahu. Našto mnie tyja hrady? Ja pryrodu lublu, — tłumačyć susied.
Jakoje śviata — takija i śvińni
U prapalenaj hrubcy pychkaje čyhunok z babkaju. Za aknom na čornym halli dzie-nidzie maleńkimi soniejkami poźnija jabłyki śvieciacca. Usio jak tady, u malenstvie. Darosły syn pryjšoŭ naviedać baćkoŭ.
«Nu vo, chutka i siomaha»,— zirnuŭšy ŭ kalandar zhadała maci. «Treba paličyć pa hrafiku, jak ja pracavać budu», — azvaŭsia baćka. Prasiedzieŭšy kolki chvilin u hłybokim zadumieńni, paličyŭ. Až dvojčy dla peŭnaści. Vynik nie nadta ŭściešyŭ: «Vychodny — a škada…» Jano j zrazumieła — pa śviatach dvajny taryf, a kamu hrošy lišnija? «Raniej na akciabarskija śviniej bili», — pramoviŭ syn, apanavany žurbotna-liryčnym nastrojem. Pa chacie papłyła nastalhičnaja ciša. «A što, možam i ciapier čyknuć!» — z maładoj zuchavataściu vyhuknuŭ baćka. Syn źbiantežana zirnuŭ na baćku, u chleŭčuku ŭžo hadoŭ piać jak ničoha nie rochkała: «Ty pra što kažaš, baćka? Jakuju śvińniu bić budziem?» — «Dy, musić, tvaju, synok, marskuju!»
* * *
Pacyjent z zahipsavanaju rukoju pryjšoŭ da chirurha. Strohi doktar, ahledzieŭšy ruku, pačuŭ pach pieraharu i zahadaŭ miedsiastry:
— A hetamu vypišycie balničny z čyrvonaju pałasoj!
Pacyjent, złosna paśmichnuŭšysia, ni na hram nie spužaŭsia:
— Možaš i čerap z kostkami na im namalavać! Ja piensijanier.
* * *
Pryjšła babka na pryjom da terapieŭta.
— Na što žaliciesia? — pytajecca doktar
— Dy hałava balić, — kaža babka i adrazu čuje karysnuju paradu:
— Nu, raz balić — dyk idzicie ŭ kalidor dy pasiadzicie trochi. Tam śviažej.
Matulin kłopat
— Nu, jak tam tvoj synok u škole?
— Dy ničoha, tolki kažuć ŭsio, što pa niamieckaj bały nizkija. A dzie jon na joj razmaŭlać budzie? Nie treba mnie jaho niamieckaja. Mnie treba, kab jon advučyŭsia chutčej i zarablać pajšoŭ.
— A moj ža ŭčora na školny aŭtobus praspaŭ. Ja to na jaho nasvaryłasia, a sama sabie dumaju: «A kali i praspaŭ, dyk što? Rabočamu važniejšyja nie viedy, a zdaroŭje».
Chto bahaciejšy?
U škole nastaŭnica nakazvaje vučniam, kab baćki pažarnyja apaviaščalniki ŭ kožny pakoj kupili.
— Jany ž darahija! — aburajecca dziaŭčo z druhoj party. — Bolš jak siamnaccać rubloŭ.
— My šmatdzietnyja — i to kupili! — pryvodzić svaju siamju ŭ prykład nastaŭnica.
— Dyk vas ža kormiać biaspłatna dva razy na dzień, a my sami płacim, — nahadvaje vučanica. Maci jaje haduje adna.
* * *
«Jany rastuć, a my starejem», — sa śvietłaju žurboju havoryć dvaccacipiacihadovy baćka, hledziačy na trochhadovuju dačku.
***
Taćciana Barysik
Nar. 1977. Skončyła fakultet daškolnaha vychavańnia Mahiloŭskaha dziaržaŭnaha ŭniviersiteta (1999). Pracavała ŭ škołach Babrujskaha i Mahiloŭskaha rajonaŭ. Ciapier žyvie ŭ Mahilovie. Siabra Sajuza biełaruskich piśmieńnikaŭ. Aŭtar samvydataŭskaha zbornika paezii «Harknu ŭ bliskučy maciuhalnik» (Asipovičy, 2003), zbornika apaviadańniaŭ «Žančyna i leapard» (2014). Stałaja aŭtarka «NN». Łaŭreatka 2-j premii Ježy Hiedrojca — 2015.
Kamientary