«My tak prahniem čyścini, što prybirajem navat pamiać pra siabie»: piśmieńnik Horvat źviarnuŭsia z adkrytym listom da Makieja
Adkryty list ministru zamiežnych spraŭ Uładzimiru Uładzimiraviču Makieju
Pavažany Uładzimir Uładzimiravič, nie tak daŭno vy pryznalisia ŭ intervju, što pračytali maju knihu. To ŭ mianie jość nadzieja dumać, što zmožacie pačuć i zrazumieć mianie zaraz.
Vy, napeŭna, viedajecie, što ŭ Vilni znojdzieny pareštki Kastusia Kalinoŭskaha i paŭstancaŭ 1863—1864 hadoŭ. A taksama — što ź biełaruskaha aficyjnaha boku nie vyjaŭlena ni kropli intaresu.
Ni kropli intaresu. Ź biełaruskaha aficyjnaha boku.
Ja pieračytvaju heta, i kožny raz mnie stanovicca soramna.
Čytajcie. Jak rasijskija sałdaty pachavali Kastusia Kalinoŭskaha: ruki źviazanyja za śpinaj, cieła zasypanaje vapnaj
Maju da vas prośbu: zrabicie, kali łaska, vašu rabotu i na hodnym uzroŭni pradstaŭcie maje intaresy za miežami Biełarusi. A taksama intaresy vialikaj kolkaści biełarusaŭ, dla jakich postać Kastusia Kalinoŭskaha — hieraičnaja. Ja nie historyk, kab zapeŭnić vas u hetym, ale ja biełarus i sfarmiravaŭsia na nacyjanalnaj kultury, u jakuju vobraz Kalinoŭskaha nazaŭždy ŭpisany dziejačami mastactva jak vobraz hieroja.
Urešcie, jon syn biełaruskaj ziamli, a ŭ našych tradycyjach dahladać mahiły prodkaŭ.
Apošnim časam ja mnoha byvaju za miažoj i adkryŭ dla siabie, što my tak prahniem čyścini, što prybirajem navat pamiać pra siabie. Nibyta i nie stvarali jeŭrapiejskuju historyju i kulturu razam ź inšymi narodami.
Uładzimir Uładzimiravič, vy lubicie Paryž? Ja lublu. A jašče jaho lubiŭ naš ziamlak Adam Mickievič. Adnojčy ŭ Paryžy ŭ jaho na rukach pamior jašče adzin naš — Valenty Vańkovič. Ja znajšoŭ jaho mahiłu na mohiłkach Manmartr-de-Sen-Deni, choć heta było niaprosta. Ale pry dapamozie nie Ministerstva, a biełaruskaj aficyjantki Lidy hetaje miesca ŭžo budzie paznačana na kartach, a Vańkoviča padpišuć jak biełaruskaha i polskaha mastaka. Ciapier vy biez prablem jaho znojdziecie. Uładzimir Uładzimiravič, kali budziecie ŭ Paryžy vosieńniu, abrežcie, kali łaska, ružy. Ich treba abrazać pierad zimoj. Heta važna. Ružy vy lohka paznajecie — na harščočku napisana: «Ad biełarusaŭ ź luboŭju». Čornym pa biełym. Bačna zdalok.
I prabačcie za taki ton. Ja biez złości. Prosta nie pryvyk razmaŭlać ź ministrami.
Viedajecie, kali ja pračytaŭ, što ź biełaruskaha aficyjnaha boku nie vyjaŭlena ni kropli intaresu da znachodki pareštak Kastusia Kalinoŭskaha, ja padumaŭ: «Dobra, što Karatkievič nie dažyŭ da hetaha času». Ale i škada, što Karatkievič nie dažyŭ, bo jon abaviazkova znajšoŭ by patrebnyja słovy, kab abaranić svajho hieroja.
Maje słovy, mabyć, nie takija pierakanaŭčyja.
Tym nie mienš, z pavahaj i nadziejaj,
Kamientary