«Miažu pierasiek u niejkim lasočku». Biełarus źjeździŭ u Jeŭropu na matacykle, nie stojačy ŭ čerhach
Vydańnie Av.by raskazvaje pra biełarusa, jaki zhaniaŭ u Polšču i nazad na svaim Suzuki Boulevard M90. Hałoŭnaja meta była nie stajać u šmathadzinnych čerhach na miažy, a chucieńka praskočyć punkt kantrolu i nadhladu, apynuŭšysia ŭ susiedniaj krainie. I mužčynu heta ŭdałosia!
— Moh by i na mašynie pajechać: tak kamfortniej i ciaplej. Ale abraŭ matacykł, kab było chutčej! — kaža Anton i dzielicca karysnymi łajfchakami.
U vałodańni ŭ biełarusa Suzuki Boulevard M90 2008 hoda vypusku. Bajk, taksama viadomy pad nazvaj M1500 i VZ1500, — matacykł kłasa kruizier.
— Mahutny, nadziejny i dynamičny! Abjom ruchavika — 1,5 litra. Kupiŭ jaho ŭ vieraśni, a ŭžo ŭ kastryčniku adpraviŭsia na im u susiedniuju krainu. Dahetul piać siezonaŭ prajeździŭ na jaho «małodšym bracie» — Suzuki VL800 2004 hoda vypusku. Faktyčna toj ža Boulevard, ale z ruchavikom na 800 kubičnych santymietraŭ. Da majho ździŭleńnia, za ŭsie hetyja hady ŭ im ničoha nie złamałasia, tamu i abraŭ hetuju ž madel, tolki bolš mahutnuju: na starym užo nie zaŭsiody chapała ciahi i mahutnaści, asabliva z pasažyram, — raskazvaje Anton.
Matacykł, pa słovach surazmoŭcy — jahony asnoŭny štodzionny transpart z sakavika pa listapad. Tamu nieabchodnaść u mašynie niejak adpała.
— Dyj pierastaŭ atrymlivać zadavalnieńnie ad aŭtamabila. Choć by tamu, što davodzicca ŭ korkach stajać razam z usimi, a na matacykle — prajechaŭ chutka, i daroha volnaja!
Mienavita z hetaj pryčyny Anton adpraviŭsia ŭ Polšču na Suzuki. U susiedniaj krainie treba było vyrašyć asabistyja pytańni, dyj źjeździć u padarožža, choć i nievialikaje, vielmi chaciełasia.
Viadoma, usie pałochali čerhami na miažy. Tut ža jak: byvaje, tabie pašancuje i ty kulaj praskočyš, a možna i zatrymacca na niekalki dzion! Fartuna, adnym słovam.
— Maršrut płanavaŭ zychodziačy z taho, što patrabavałasia trapić u Varšavu, Urocłaŭ, Poznań i zatym chutka viarnucca. Hałoŭnaja zadača — nie zatrymacca na miažy minimum na paŭdnia. Moh jechać na aŭtamabili, viadoma, ale čerhi biantežyli. Da taho ž jany niepradkazalnyja: to jany jość, to ich niama! — uspaminaje Anton. — Matacykł abraŭ častkova dziela cikavaści, a častkova dziela taho, kab lohka praskočyć miažu: u matacyklistaŭ asobnaja čarha, jak i ŭ kožnaj katehoryi — piešachodaŭ, viełasipiedystaŭ, lehkavikoŭ, aŭtobusaŭ, hruzavikoŭ. Možna jechać adrazu pad šłahbaum!
Kab nie zatrymacca na miažy, Anton adpraviŭsia praz punkt, na jakim nie było elektronnych čerhaŭ, — haradzienski PP «Pryvałka». A dalej — Łaździei, Suvałki, Varšava. Taki maršrut abraŭ biełarus dla pajezdki.
— U punkcie propusku vyjšła paciešna: pakolki pablizu Hrodna, to niamała było tych, kaho padvozili na mašynie da miažy. Zatym vandroŭcy dastavali z bahažnika rovar i dalej išli amal biez čarhi. Čamu amal? Tamu što takich chitrych užo niamała i ich prapuskali hrupkami pa troje. Tak što taksama čarha sabrałasia!
A voś svajho matacykła da pajezdki Anton śpiecyjalna nie rychtavaŭ.
— Navošta? Dźvie-try tysiačy kiłamietraŭ jon i tak biez prablem prajedzie, a zapravačnych stancyj pa šlachu dastatkova, — razvažaje biełarus. — Chiba što kupiŭ kofry i škło. Bajk pradavaŭsia bieź ich, a ja tak i nie zrazumieŭ, jak možna bieź ich katacca. Ničoha nie skłaści; kali niama škła, hałavu navat u šlemie nie padniać: uvieś piasok lacić u vočy!
Ale sam, viadoma, padrychtavaŭsia, bo nadvorje čakałasia chałodnaje! Nabyŭ vysokija motaboty biez usialakaj vientylacyi dla chałodnych pieryjadaŭ, uziaŭ dźvie pary palčatak doŭhich, kab zapiaście zakryvali, taksama bieź vientylacyi. I jašče paru roznych bałakłaŭ, nadzieŭ niekalki słajoŭ bializny, kab nie mierznuć, — raspaviadaje Anton. —
Naohuł, na moj pohlad, usie pradaŭcy motaekipiroŭki nie havorać pra adzin važny momant: jana pavinna być u pieršuju čarhu kamfortnaj i prydatnaj dla jazdy! A ŭžo potym biaśpiečnaj. Spadziajusia, padać i raźbivacca ŭ joj na darohach nichto nie źbirajecca, a voś štodzionnaja zručnaść — heta toje, na što budzieš źviartać uvahu ŭ kožnaj pajezdcy.
Dyk voś, kali praz ščyliny dla vientylacyi dźmie chałodny viecier, kole končyki palcaŭ, mierznuć kaleni i stupni, pytańnie abaronienaści niejak chutka adychodzić na druhi płan.
Z nadvorjem u dzień vyjezdu Antonu pašancavała nie vielmi: na termomietry było ŭsiaho +3°C, dyj sinoptyki ničoha dobraha nie abiacali.
— Abiacali jašče i mokry śnieh, jaki pavinien byŭ pryjści z uschodu. Ale ja źbiraŭsia na zachad, a tam prahnoz dali lepšy! Uvohule, ja spadziavaŭsia abchitryć i nadvorje: źjechać ź Biełarusi da śniehu, — śmiajecca biełarus. —
Pakul dabiraŭsia da miažy pa RB, časam na chadu hreŭ ruki ab ruchavik. Pamiataju, u mianie dzied tak rabiŭ. Jon usio žyćcio na matacykłach prajeździŭ. Adnojčy navat palec na adnoj palčatcy apłaviŭ!..
Ale ŭciačy ad apadkaŭ nie vyjšła — roŭna na miažy ź Litvoj pajšoŭ mokry śnieh.
Miažu, jak matacyklist, Anton minuŭ davoli chutka: pajechaŭ adrazu pad šłahbaum!
— Ludzi razumieli i nie aburalisia. Pamiežniki mocna nie dahladali: kamu ja patrebny ŭ kastryčniku na bajku?
Dalej pajechaŭ praz Druskieniki i Łaździei na Suvałki pa navihataru. Daroha pastupova rabiłasia ŭsio horšaja: vuzkaja i raźbitaja. U niejki momant apynuŭsia na padraskisłaj hruntoŭcy — i heta na haradskim matacykle sa zvyčajnaj humaj! Ale navihatar upeŭniena kazaŭ jechać dalej.
Miažu Litvy i Polščy pierasiek u niejkim lasočku. Jaje paznačaŭ tolki stary słupok, dy znaki darožnyja trochi pamianialisia, — uspaminaje Anton. —
Da trasy jechaŭ pa biaskoncych vioskach. Adna zakančvałasia, i adrazu pačynałasia nastupnaja. Było cikava panazirać: usio akuratna, pa-haspadarsku tak!
Spačatku, pryznajecca surazmoŭca, naviedvali dumki viarnucca. Ale miažu ŭžo pierasiok, a značyć, ruchacca treba tolki napierad!
— Zajmalna jechać uviečary kala pola z ŁEP: u Polščy na ich ustalavanyja čyrvonyja lampy, jakija zaharajucca i zhasajuć. Atrymlivajecca, vielizarnaje pole ŭ ciemry mirhaje čyrvonymi ahieńčykami.
Da Varšavy ja dabraŭsia da 23:00. Vielmi źmiorz, viadoma. Potym užo padumaŭ, što varta było chacia b płastykavuju butelku z haračaj vadoj zasunuć pad vopratku: heta hrełka dla žabrakoŭ z padručnych materyjałaŭ! Kipień na zapraŭkach tolki treba abnaŭlać časam, — kaža Anton.
Va Urocłaŭ mužčyna adpraviŭsia ciahnikom. Adtul — u Poznań.
— Hałoŭnaje ŭražańnie ad Poznani: kolki ž tam zielaniny i dreŭ! Horad vyklikaŭ dobryja pačućci, a voś Varšava ŭ paraŭnańni ź im niejkaja rastrapanaja ci što, bolš biezhaspadarčaja, — kaža Anton.
Kali ŭžo viartaŭsia dadomu, u Varšavie trapiŭ u sama rozruch: šmat zatoraŭ na darohach i kurjeraŭ na skutarach, uspaminaje biełarus.
— Ja ŭsiu pajezdku staraŭsia pierasoŭvacca vielmi akuratna, nie leźci pamiž radami. Ale tam užo ciarpieńnie skončyłasia — pajechaŭ taksama tak!
Načavaŭ u Biełaj. Haradok pakinuŭ dvajakija emocyi: vyhladaje nibyta jak u 90-ja, a byccam i zroblena ŭsio prystojna! Ciahnucca da Terespala pryjšłosia pa vuzkaj darozie pastajanna za furami, voś hety ŭčastak mnie bolš za ŭsio nie spadabaŭsia.
Na zvarotnym šlachu miažu taksama prajšoŭ chutka, za hadzinu. Pamčaŭ adrazu pad šłahbaum. Pamiataju, polski pamiežnik pacikaviŭsia, ci nie choładna na matacykle, ci nie źmiorz ja. I prapuściŭ dalej!
— Jaki raschod u Suzuki Boulevard M90 i ci šmat syšło hrošaj na bienzin?
— Vydatak, napeŭna, kala 8 litraŭ na 100 km. Niamała, ale pry hetym treba ŭličvać, što bolšaja častka šlachu była pa aŭtamahistralach, dzie dazvolenaja chutkaść — 140 km/h, i ja ruchaŭsia ŭ hetym tempie, inakš hruzaviki abhaniali b.
U takim rytmie pry maksimalnym abjomie bienzinu ŭ baku 20 litraŭ prypynki na AZS davodziłasia rabić prykładna kožnyja paŭtary hadziny. Dalivaŭ pa 10 litraŭ zvyčajna. Ščyra kažučy, vydatkaŭ na paliva nie ličyŭ, dyj mała hrošaj syšło. Naŭskidku — 200 dalaraŭ. Hateli i niejkija drobnyja vydatki na ježu zapatrabavali jašče stolki ž.
— Kolki kiłamietraŭ vy prajechali?
— Dakładna nie skažu. Paśla pajezdki navihatar na karcie pakazaŭ prykładna 2 200 km, ale mnie jašče pa haradach treba było pajeździć, tak što akruhlić śmieła možna da 2 500 km.
— Jak u cełym vam darohi ŭ susiedniaj krainie?
— U Polščy spadabalisia darohi i raźviazki — prykmietna, što hrošaj układziena ŭ ich vielmi šmat! Pryjemna, što niama «levanamahničanych»: nichto nie niasiecca ŭ levym radzie z chutkaściu fur, jakija ruchajucca ŭ pravym. Tolki adzin raz trapiŭsia taki kiroŭca!
— A jakija karysnyja parady možacie dać bajkieram, jakija taksama źbiarucca ŭ padobnuju niablizkuju darohu na matacykle, dy jašče i chałodnaj vosieńniu?
— Ja acaniŭ zručnaść tak zvanaha miechaničnaha kruiz-kantrolu. Heta, hruba kažučy, mietaličnaja pryščepka za 3 dalary z kitajskaha sajta, prosta fiksuje ručku hazu. U darozie mocna nyła śpina, a tak choć nienadoŭha možna było ruki prybrać z rula, zrabić minimalnuju raźminku na chadu.
Paśla viartańnia kupiŭ jašče sabie kamizelku z padahrevam ad paŭerbanka. Taksama vydatnaja reč dla matacyklistaŭ! Mahutnaść zamałaja, dyj da cieła prycisnuć varta jak śled, ale heta značna lepš, čym naohuł ničoha! — dzielicca łajfchakami matacyklist ź Minska.
«Aŭtabiznes» skončyŭsia. Što za vydańnie heta było
Chłopiec kupiŭ «trup» Passat, reanimavaŭ jaho i staŭ zorkaj tyktoku. Jak było i jak stała — uražvaje
«Ja atrymlivaju kamfort ad taho, što prosta katajusia». Hrodzienskaja motałedzi raskazała, jak asvoiła kruty japonski bajk
«Nie treba ničoha bajacca, davajcie ruchacca napierad». Błohierka z Asipovičaŭ raskazvaje ŭ tyktoku, jak pad 50 hadoŭ rezka źmianiła žyćcio i stała dalnabojnicaj
Kamientary
U Polščy spadabalisia darohi i raźviazki...
- Kolki viedaju našych ludziej usie adznačajuć akuratnaść, haspadarskać navat u vioskach. Polskija darohi i raźviazki navohuł zachaplajuć. Upeŭnieny kab nie zaciahnuŭsia savok ŭ Biełarusi tak sama byli b i lepšyja vioski i lepšyja darohi i raźviazki dobryja.