«Toj bol, što čamuści luboŭju zavuć…» Jak biełaruskaja paetka pisała listy kachańnia paetu
115 hadoŭ tamu ŭ siamji minskaha čyhunačnika Erharda Pflaŭmbaŭma naradziłasia dziaŭčynka, jakuju nazvali Jaŭhienijaj, piša «Źviazda».
I drevy tvaje u listach adćvitańnia,
I viecier zryvaje čaściej hałavu,
Ale padymaje ciabie na śvitańni
Toj bol, što čamuści
luboŭju zavuć…
Joj było nakanavana doŭhaje, bahataje na padziei, žyćcio.
Vychoŭvaŭ jaje nie baćka — ajčym, vykładčyk Sakałoŭski, jakoha jana vielmi lubiła i jaki dapamoh atrymać vydatnuju adukacyju.
Jaŭhienija pisała vieršy… U asiarodku maładych litarataraŭ, na chvali nacyjanalnaha adradžeńnia, jana i paznajomiłasia ź inšym paetam, na hod maładziejšym za jaje, Alaksandram Karatajem, jaki ŭziaŭ psieŭdanim Maksim Łužanin. Jana — intelihientnaja haradskaja dziaŭčynka, načytanaja, z vytančanymi manierami, jon — niadaŭni viaskovy chłapčuk, syn dziaka sielskaj carkvy… Ale nadzieleny talentam i vostrym rozumam, i jon ciahnuŭsia da ŭzroŭniu siabroŭki — i apantana nazapašvaŭ viedy. A jašče byŭ padobny da Majakoŭskaha… Navat hałavu haliŭ, jak toj.
Tak pačałasia doŭhaja historyja kachańnia. Usio było… U vasiamnaccać, u 1926-m, Jaŭhienija Pflaŭmbaŭm stała aŭtarkaj kalektyŭnaha paetyčnaha zbornika razam ź Zinaidaj Bandarynaj i Natallaj Višnieŭskaj. Nastupny zbornik u jaje vyjšaŭ u 1989-m.
Byŭ šlub z Maksimam Łužaninym. Kali jaho ŭ 1933-m aryštavali razam ź inšymi maładymi paetami, byli pakutlivyja čerhi, kab pieradać źniavolenamu pieradaču… Šlach za kachanym u Sibir. Potym jon byŭ na froncie, jana — u Maskvie. Potym viarnulisia ŭ Minsk, dzie jana da kanca žyćcia pisała ŭ stoł, ničoha nie drukujučy, pierakładała suśvietnuju kłasiku, padpisvajučysia proźviščam słavutaha muža…
A paśla jaje sychodu jon, užo zusim stary, niamohły, raźbiraŭ jaje zapisy — u sšytkach, natatnikach, na arkušykach, pierapisvaŭ, rychtavaŭ da publikacyi…
U adździele redkich knih i rukapisaŭ navukovaj biblijateki imia Jakuba Kołasa zachoŭvajecca pierapiska Łužanina i Pflaŭmbaŭm. Navat źniešnie tyja listy vielmi adroznyja — u Łužanina drobny roŭny počyrk, Jaŭhienija piša razmašysta, imkliva, litary niby kryčać… Radki napoŭnienyja kachańniem.
Takaja napruha, takaja adtočanaść dumki i huku, takaja žarść… Tak ciapier nichto nie listujecca. Davajcie zhadajem uryŭki ź listoŭ taho času, kali Jaŭhienija rychtavałasia jechać da muža ŭ Sibłah. Heta było ciažka… Treba było znajści hrošy. Źniavolenaha paeta pieravodzili tudy-siudy… Urešcie jon apynuŭsia ŭ budaŭničym haradku ŭ Maryinsku. U abodvuch brakuje ciopłaha adzieńnia, prystojnaha abutku, jany kłapociacca ab zdaroŭi adzin adnaho — i apantana čakajuć sustrečy.
Jana:
«09.10.1933. Atrymała try tvaje listy. Takija jarkija, ci ad sibirskaha śniehu, ad badzioraści tvajoj ci ad majho čakańnia. Ciapier žyvu mahčymaściu zusim blizkaj sustrečy. Kali b ciabie pakinuli ŭ Novasibirsku da zakančeńnia terminu, — ja zaraz ža vyjechała b da ciabie… Napišy mnie pra ŭsio, majučy na ŭvazie tolki adno toje, što nam treba być razam — tak budzie jarčej i žyćcio, i praca, i radaść. Chočacca ŭ Sibir, u chałodny čysty śnieh, u śviežaść novaha našaha žyćcia. U minułym ničoha nie škada. Čamu ty nie ŭziaŭ ni kurtki, ni ciopłych burak? Voś ciapier mierźnieš u čaravikach, i ja ničym nie mahu dapamahčy. Napišy, ci možna dasłać tabie pasyłku? Tolki napišy tak, jak u sapraŭdnaści, a to ty napišaš, što nielha, kab nie pryčyniać mnie kłopatu. Viedaju ja tvoj rodny ŭparty pozirk».
Jon:
«12.11.1933. Dakładniej i ćviardziej chadzić mnie zaraz, dumajučy pra ciabie. Choć heta mała, ale viedaju, što ty badzioraja, pačuŭ ciabie paśla biaskonca doŭhich dzion i načej. Dziaviataha adkazaŭ na tvoj list ad 26-ha, a ŭčora atrymaŭ paštoŭku. Uviečary pozna pryjšła jana da mianie, azoryła mutnavatuju noč, paklikała siońnia radasnaje sonca… Dobra, što znoŭ stała ciopła, i adtul, dzie ty, — miakki, zusim nie pa-zimovamu, chvalujučy viecier. Idzieš, uśmichajučysia soncu majmu, žmuračysia ad bieli. Voch, jak soniečna! Adčuvaju pobač dumki, vočy tvaje. I ŭžo raśćvitajuć sinija haryzonty blizkaj, nieabsiažnaj, biaźmiežnaj budučyni».
Jana:
«8.11.33. Maskva. Dni dva ja blizkaja była da varjactva. Trymali tvaje ruki, tvaje rodnyja vočy, naša sustreča. Ciapier pakinu ŭsio, aby da ciabie, paklič mianie chutčej, u lubyja abstaviny. Ściarplu ŭsio, aby razam. Bo tak daŭno, tak doŭha bieź ciabie ja bolš nie mahu… Jak ty tam? Tak daŭno niama ad ciabie viestački! Zainieŭ ty ad ściuž, rodny moj, choładna tabie?.. Sonca śniežnaha tabie, siły».
Jon:
«1933. Jak ja chaču ciabie bačyć! Stahodździ nibyta ŭstali pamiž nami. I kliču ciabie kožnym rucham, kožnaj dumkaj. I ŭ kličy ŭsio jaśniej i mahutniej zabyvajecca sinieča, pyrskaje z vačej siła i badzioraść, jarčejšyja ŭspłyvajuć ahni nad horadam. Adzin u vialikim pakoi. I praz zmrok akna, praz šmatki śniehu — tvar tvoj, rodny… Niama razłuki ŭ nas. Dobraj tabie nočy! Spakoju».
Jana:
«13.11.1933. Rodny moj! Niaŭžo nie atrymaŭ ty da hetaha času nivodnaha majho lista? Pa-raniejšamu tryvožyšsia ab pašparcie, ab pracy majoj… A ja ž stolki žadała tabie ŭ listach spakoju i radaści našaj… Ciapier zastałosia adno — dabicca taho, kab być razam. Na darohu patrebny hrošy. Paśla miesiaca pracy ŭ Biellicie jany buduć u mianie, prynamsi, na kvitok. Astatniaje daść enierhija i vializnaje, jak biaskoncyja kiłamietry da śniahoŭ tvaich, majo žadańnie bačyć ciabie.
Jon:
«20.11.1933. Burkatlivy stary pakłaŭ mnie na stoł tvoj list. I dobrym-dobrym zdaŭsia. Voś što ty robiš praź vializny skrutak prastory! Siem dzion imčycca da mianie słova rodnych vusnaŭ tvaich. Siem dzion ciahniecca jano ŭ šerym kanviercie, kab raśćviści ŭ mianie ŭ rukach niabačanymi kvietkami niabačanych viasiołak, hareć nie zhasajučy. Piataje jano siońnia, słova tvajo, piać vialikich-vialikich radaściej u adnu hetuju dekadu. Dziaviataha — pieršaje, a pierad hetym miesiac niaścierpnaha čakańnia, tryvohi i raznastajnych zdahadak. Unačy adčuŭ, idučy dadomu, što heta niemahčyma. Treba być razam nam, a da astatniaha prabjem darohu».
Jana:
«20.11.1933. Tak doŭha iduć listy. Ja viedaju tolki toje, pra što dumaŭ, čym dychaŭ ty 6-7 dzion tamu. A zaraz, a ŭčora, a ŭnačy? A ci zaŭsiody i ŭsiudy bieź mianie? Kali ty atrymaješ hety list, ja ŭžo budu vielmi blizkaja da darohi nasustrač tabie… Tolki bieražy siabie radasnym, badziorym, zdarovym da majho pryjezdu. Bieražy, tamu što vielmi ciažka budzie, kali sustrenu ciabie z zatumanienymi vačyma. Źbieražeš? Viedaju, upeŭniena jak u sabie, i nievymierna bolš. Rodny moj, Al! Jak radasna dumać ab tym, što razam… Chutčej by pierahartać pakinutyja dni. U tvaim horadzie šmat śviatła. Ty čytaješ Tekiereja, pracuješ, dumaješ, dychaješ. A moj horad kaža mnie — jedź, tady ja pakachaju ciabie bolš i pakliču nazad. Źbieražy siabie!»
Jon:
«21.11.1933. Papiaredziŭ ciabie telehramaj, što siońnia baluča i niečakana zvaliłasia viestka ab pierajeździe. Vyjazdžać treba niekalki paŭnočniej, u Maryinsk, za paru dzion zmataŭšy pažytki. A ja ŭžo žyŭ dumkaj ubačyć ciabie tut, bačyŭ užo, razam byli. Takoje ŭžo niešancavańnie ŭ žyćci, jak kažaš ty… Ciažka, ale nie zhasajuć hałasy badzioraści, nie apuskaju ja hałavy. Siłaju ŭsioj kidajusia na dapamohu tabie — našu sustreču my advajujem usio ž taki…
…Čakaju i bajusia klikać ciabie siudy ŭ hłuš, u maroz, u malaryju. Bajusia za zdaroŭje tvajo, za siłu… Nie padrychtavana ž ty ni da šlachu, ni da žyćcia tut, u jakim budzie niamała składanaha i ciažkaha. Ale čamuści ja zusim nie adčuvaju ni rasstańnia, ni adlehłaści pamiž nami. Baču ciabie, sustrakaju ciabie, čakaju tvaich słoŭ».
Jana:
«20.07.34. Minsk. Jak mała patrebna žančynie. Maleńkaje słova i rodny kłopat…
…Apošni list tvoj znoŭ pra toje, čym ja žyła ŭ Sibiry… I moža być, nievypadkova: siońnia ŭ śnie ja znoŭ była tam, błukała pa lesie, u bahnie, pry burnych rečkach i ź jasnaściu ŭ dumkach. Ad taho, što stała pastajannym u maich dniach, mienavita maich — nie našych, bo heta tolki žančynie treba — hetyja tvaje słovy biaskoncaj ščyraści — vietryk nie padźmie — słovy, jakija nie paŭtarajucca jak słovy, a pačynajuć žyć žyćciom taho, chto vymaviŭ ich. I adrazu adčuła tryvohu. Adčuła tvaje rodnyja ruki. Heta bahaćcie. Jak zaŭsiody. I hetaha nielha ničym parušyć».
Kamientary