Pra žančynu, jakaja apošniaj sa svajho pakaleńnia nasiła staraśvieckaje imia i pamierła maładoj, pra stračanuju viosku i jaje sychodziačych žycharoŭ piša historyk Alaksandr Paškievič.
Raskazali baćki, što pamierła dniami ŭ našaj vioscy adna davoli kałarytnaja žančyna. Praŭda, z adnaviaskoŭcaŭ naŭrad ci chto nadta adčuvaŭ jaje kałaryt, bo jaŭna nichto na jaje nie hladzieŭ praz maju pryzmu. Ale ja taki hlanu. Tym bolš što havorka nie tak pra jaje, jak pra bolš ahulnyja rečy.
Daŭniej u našym krai, jak i pa ŭsioj Biełarusi, byli raspaŭsiudžanyja takija imiony, ź jakich adrazu było vidać, što kraj hety — katalicki.
Jašče na majoj pamiaci ludzi starejšaha pakaleńnia, mnohija tady i nie zusim kab staryja-staryja, takija imiony jašče mieli. Siarod žančyn byli, naprykład, Salvina, Sabina, Frania, Efcia, Malvina, Mahdalena (Mahda), Amila, Anela, Adela. Siarod mužčyn takich śpiecyfičnych imionaŭ było mienš, ale taksama prakidalisia roznyja Frańki dy Felki.
Adnak heta ŭsio byli, jak praviła, ludzi, narodžanyja jašče da vajny. Siarod paślavajennych užo mała kaho možna pryhadać ź niejkim «niestandartnym» imieniem, chiba tolki dzie jaki Staś ci Kazik prakiniecca, i toje dla tych, što naradziŭsia jašče dzie ŭ 1950-ja ci 1960-ja.
A ŭ maje časy byli ŭžo sucelnyja sašy-vovy-koli ci oli-tani-śviety, tasavańnie adnoj kałody z faktyčna pary dziasiatkaŭ «obščesavieckich» imionaŭ dla kožnaha z pałoŭ. Praces vypłaŭleńnia adzinaha savieckaha naroda siarod inšaha i hetym adznačaŭsia — krajnim źbiadnieńniem imienasłova i ŭnifikacyi jaho dla ŭsioj słavianskaj častki kamunistyčnaj impieryi.
Dyk voś hetaja žančyna, što ciapier pamierła, była pieradusim admietnaja tym, što badaj adzinaja ŭžo na ŭsiu vakolicu siarod žančyn maładziejšych hadoŭ nasiła staroje tradycyjnaje imia. Zvali jaje Lima, prytym heta była nie mianuška jakaja, nie skaročanaja forma — hetak było i ŭ dakumientach.
Hetaje imia nie ŭźnikła z pavietra. U daŭniejšyja časy ŭ našaj vakolicy jano było dastatkova raspaŭsiudžanaje, prynamsi na miascovych mohiłkach na starych nadmahilnych pomnikach jaho možna sustreć nie raz. Prytym, znoŭ taki, mienavita tak i pišuć zvyčajna — Lima. U adnoj žančyny, praŭda, pamiataju, na časovym draŭlanym kryžy adrazu było napisana Alimpijada (vidać, takaja musiła b być poŭnaja forma), ale na pomniku svajaki, mabyć, dobra padumaŭšy i ŭsio ŭzvažyŭšy pierad hetym, vybili ŭsio ž taki i tut Limu.
Što da dniami pamierłaj Limy, to jana dažyła ŭsiaho da 53 hadoŭ, to-bok była za mianie starejšaja ŭsiaho na 8 hadoŭ.
Tamu ja pamiataju jaje jašče zusim maładoj, navat kali jana ŭ škole vučyłasia ŭ apošnich kłasach. Zorak ź nieba jana tam nie chapała, ale baćki maje, jakija jaje vučyli, kazali, što i zusim durnoj nie była, vučyłasia siarednie.
Prytym navat i mnie čamuści zapomniłasia, jak niekali jašče školnikam u mahazinie zaśpieŭ situacyju, što niejkuju zusim małuju dziaŭčynku, jakaja išła dachaty sa škoły, Lima, užo daŭno nie školnica, zapytałasia žartam: «I što vy tam zaraz vučycie? U pieršym składzie pierad naciskam «je», «jo» pierachodzić u «ja»? Niešta sa škoły ŭ jaje hałavie zastavałasia i paśla jaje zakančeńnia, takim čynam, chaj sabie choć by i heta niemudrahielistaje padstavovaje praviła biełaruskaj movy.
Tym nie mienš, paśla zakančeńnia škoły Lima čamuści nikudy ŭ horad, jak pieravažnaja bolšaść jaje adnahodkaŭ, nie padałasia, tak na radzimie svoj, jak akazałasia, niadoŭhi viek i pierabyła. Viedučy žyćcio zusim nie dobraprystojnaje, z usimi čałaviečymi zahanami, ułaścivymi kałhasnaj vioscy. Zahany hetyja, treba dumać, pieradusim joj viek i skaracili.
Ale pra zahany havaryć banalna, jakraz tut to ničym Lima asabliva nie vyłučałasia. A voś u čym była jaje admietnaść — što aprača staraśvieckaha imia jana choć i vielmi, vidać, paviarchoŭna, ale krychu ŭsio ž taki pieraniała ad starejšych i kavałak tradycyj staroj vioski. Zdajecca, ci nie adzinaja z usich žančyn svajho vieku (pra maładziejšych nie kažučy) jana pa ŭsioj vakolicy mahła padciahnuć razam sa starymi pry pachavańni niabožčyka «Zdrowaś Maryjo» ci inšyja prynahodnyja śpievy.
Prynamsi, sam ja inšych pry hetym zaniatku nie zaŭvažaŭ, a Limu bačyŭ na svaje vočy.
Taksama mnie zapomnilisia hałašeńni nad niabožčykami ŭ jaje vykanańni. U mianie ŭ rannija dziciačyja hady była peŭnaja nienarmalnaść — kali kaho chavali na mohiłkach, niavažna, znajomaha ci nieznajomaha, to i ja tudy časam prychodziŭ dy naziraŭ za pracesam.
I voś na adnym z takich pachavańniaŭ, pamiataju, chavali niejkuju stareńkuju babku, a Lima razam ź inšymi, užo pažyłymi žančynami (a sama jana tady była maładzieńkaja), nad joj hałasiła. Prytym navat vyraz z taho jejnaha hałašeńnia ŭ hałavu ćvikom na ŭsio žyćcio ŭbiŭsia: «A my ž da ciabie nie prych-o-o-o-dzili! A ciapier ža my z taboj paśle-je-je-dni razočak, paśle-je-je-dni časočak!»
Zapomniłasia ž tamu, što navat na toj dziciačy rozum nieadpaviednaść začapiła i navat padšturchnuła da niejkaj prymityŭnaj refleksii: što ž vy, dumaŭ, nie prychodzili, na adnoj vulicy žyvučy, kali čałaviek až taki darahi, što ledź nie śledam za im u mahiłu skoknuć hatovyja? Tady ja, kaniešnie, i paniaćcia nijakaha nie mieŭ, što heta hałašeńni čysta rytualnyja, elemient narodnaj kultury. Tamu ich nie treba razumieć litaralna, u ich zusim inakšy sens.
Uspomniłasia, što chtości z našych etnołahaŭ u adnosna niadaŭnim intervju raskazvaŭ, što kali pravodzilisia palavyja daśledavańni ŭ 70-ja ci 80-ja hady, to jany tady šukali starych ludziej, narodžanych jašče ŭ Rasijskaj Impieryi, a na «maładuch» z 1930-mi hadami naradžeńnia i ŭvahi nie źviartali — ličyłasia, što jany ničoha cikavaha i viedać nie mohuć.
A ciapier za takimi kolišnimi «maładuchami» haniajucca dy vyłoŭlivajuć cikavostki ŭžo ź ich. Niekali ž niepaźbiežna pryjdzie čas, kali pry fizičnaj adsutnaści bolš prydatnaha materyjału niešta buduć sprabavać vyciahnuć navat z našaha pakaleńnia, pamiać jakoha zafiksavała zbolšaha ŭžo chiba tolki kančatkovaje pamirańnie vielmi pierad tym defarmavanych tradycyj, a nie ich paŭnakroŭnaje žyćcio, a tym bolš raźvićcio.
I, padazraju, taja ž Lima ŭ takim vypadku była b u našaj vakolicy nie najhoršym infarmataram. Adnak viaskovyja ludzi jaje pakaleńnia, jak praviła, nie majuć doŭhaha vieku.
Ja ž pamiataju, jak litaralna niekalki hadoŭ tamu čakaŭ na prypynku ŭ vioscy aŭtobusa, i jakraz Lima ź niejkaj žančynaj na łavačcy tam siadzieli dy hamanili. Jana jakraz jechała svajho mužyka praviedvać u balnicu, toj byŭ nadta chvory i nieŭzabavie paśla taho, zdajecca, pamior, mo z toj balnicy i nie vyjšaŭ. I voś Lima raskazvała i pra mužyka, i pra chvarobu jahonuju, i pra inšyja roznyja spravy, a ja ŭsio heta zboku taksama słuchaŭ.
Ale mianie nie tak źmiest cikaviŭ, jak mova, jakoj heta ŭsio raskazvałasia. Zafiksavaŭ dla siabie, što žančyna to vyklučna biestałkova žyćcio pražyvaje, ale z-za taho, što pastajanna tut na miescy dy siarod svaich, to i havorka ŭ jaje davoli čystaja, maksimalna nabližanaja da toj, jakaja niekali jašče na majoj pamiaci tut panavała. Ciapier ža ŭžo nie panuje, a tak tolki, časam prakidajecca ŭ starejšych ludziej dy ŭ takich voś Lim.
Niama taho, jak toj kazaŭ, što rańš było. I ŭžo nie budzie. «Jak son markotny, niežadany, sychodziš, vioska, ź jasnaj javy».
Kamientary