Vasil Bykaŭ
BAJKI ŽYĆCIA
Trypcich*
3. Žach
Pačałosia ŭsio navat prystojna — zdatna, pa-ludzku j demakratyčna.
Sabrany ŭ zali biazładny, hamanki, duža ambitny parlament try dni biŭsia nad vielizarnaj prablemaj budučaha kiraŭnika dziaržavy. Sam parlament kiravać nia ŭmieŭ, a hałoŭnaje — nie chacieŭ, bo chacieŭ tolki vystupać u televizary dy jeździć pa zamiežžy — prezentavać krainu, jakuju aproč mytnikaŭ nichto bolej nia viedaŭ. Vielmi składana było vyznačyć nazvu kiraŭnika, jaki b pad nahladam parlamentu kiravaŭ krainaj, — chto heta budzie: car, sakratar, zahadčyk, haŭlajtar? Deputaty źniemahlisia ŭ sprečkach. Dajšło da taho, što pačulisia prapanovy: nia treba nijakaha kiraŭnika, chaj budzie anarchija. Toje, viadoma, było niebiaśpiečna, i niebiaśpieka niedzie była ŭčutaja j pieradadzienaja kudy naležyć. I voś pozna ŭviečary, kali parlamentary darešty stamilisia i ŭžo kiepska razumieli, u avalnaj zali pasiedžańniaŭ zhasła śviatło, zahrymieŭ niečuvany hrom, budynak zatrośsia, adniekul z-pad kupału šuhanuła šerym śmiardziučym dymam, ź jakoha vyskačyŭ JON. Ad jaho sypalisia iskry (takaja zychodziła enerhija), pramieniła fijaletavaje źziańnie; postać jaho ćmiana nahadvała čałaviečuju i vibravała tak, što nielha było sfakusavać zrok i zrazumieć, što ž heta — zdań, cmok ci niaŭžo — čałaviek? Śpikier parlamentu dryhotkim hołasam zapytaŭsia: «Chto vy?», dy, zamiest taho, kab atrymać adkaz, kulom palacieŭ z zastolla až u słavuty «zadni prachod». Hrymotnym hołasam zdań abvieściła:
— Ja — Žach!
Parlamentaroŭ by pamiałom vymieła z zali, zastałasia adno žmieńka tych, kaho žach sparalizavaŭ. Ale j tyja da kanca žyćcia nie mahli vymavić ničoha, aproč «tak-tak», «nie-nie». Zrešty, inšaha ad ich i nie patrabavałasia. Da kanca žyćcia.
Pieršym ukazam Žach abjaviŭ, što ničoha raniejšaha nie zastaniecca, usio ad siońnia likvidoŭvajecca, bo ničoha j nie było nikoli: ni śmiechavitaŭ, ni dziaržavy, ni movy. Jość tolki — Žach, jahonyja ludzi — žachliŭcy. Z tym i treba ličycca.
Narodu było ŭsio roŭna, jość jon, narod, ci niama j jak jon nazyvajecca. Da rehularnaha pierajmienavańnia ludzi pryvykli daŭno — zaŭždy pierajmianoŭvali harady, pasieliščy, vulicy, imiony. Šmat chto ŭžo zabłytaŭsia, jak jaho nazyvać — Uładlen, Vilen, Mataryzacyja, Emansypacyja. Inšyja maci nia viedali, jak klikać katoraha dzicionka, bo ŭsie resursy ichnaj pamiaci sa školnaj pary vydatkoŭvalisia na toje, kab zapomnić imia čarhovaha sakratara — pieršaha, druhoha, treciaha — CK, abkamu, harkamu, rajkamu, sielsavietu, saŭhasu, kałhasu... A było, što šefa j haŭlajtara. Usio toje było dobra znajoma narodu. Śpiarša, praŭda, ciažkavata było pryvyknuć da dumki, što jaho, narodu, niama j naahuł nie było nikoli. Tut tre było mieć asablivuju navuku, kab ściamić toje. Ale j heta nia nadta važna, i da taho možna z časam pryvyknuć, kali systematyčna j pa-navukovamu treniravać pamiać. Voś tolki paŭstavała prablema: jak treniravać jaje, kali, jak abjaviŭ tavaryš Žach, u ludziej niama (i nie było) movy? Taja, na jakoj ludzi vosiem stahodździaŭ movili, była abjaŭlena trasiankaj, niavartaj čałaviečaha rotu, i likvidoŭvałasia, by kramoła. Usiu litaraturu na joj pierapracavali na makułaturu, za tutejšaje słova, vymaŭlenaje na vulicy, palicyjanty bili daŭžeznymi humavymi pałkami (demakratyzatarami) i ciahnuli ŭ pastarunak. Ludzi źnienavidzieli tyja «demakratyzatary», a zaadno — i demakratyju z demakratami, jakich na zahad Žacha pierajmienavali ŭ «dziermakrataŭ». Tavaryša Žacha, adnak, padabali, bo jon, choć i byŭ strohi, ale spraviadlivy — sadžaŭ u turmu šmat, ale ž nia ŭsich. Tolki tych, chto vysoŭvaŭsia, zaśviečvaŭsia, nie zhadžaŭsia. A što zabraŭ historyju — takoj biady! Z historyi štanoŭ nie pašyješ. Movu? Možna pražyć i biaz movy. Vuń źviary ŭ lesie zusim nie razmaŭlajuć, a žyvuć lepš za ludziej. A toje, što ludziej niama (nie było j nia budzie), dyk toje, moža, i lepiej — budzie bolej paradku.
Horš było toje, što nie było čaho jeści, na krainu nasoŭvaŭsia hoład.
Śpiarša nia stała jajek, paśla małaka, masła, śmiatany. Na toje Žach abjaviŭ, što vinavataja pražerlivaja apazycyja, jakaja ŭsio zžaraje sama, ni kaliva nie pakidajučy narodu. Kab nie zžarała, treba jaje źlikvidavać, dla čaho najomnymi profi byli raspracavanyja adpaviednyja prajekty. Planavałasia heta zrabić u časie mitynhu, byccam by rukami svaich ža abdzielenych na ježu funkcyjaneraŭ. Ale daskanały plan dačasu raskryli, i hałoŭnyja taŭstapuzyja abjadały ŭciakli za miažu. I tym nia mienš, pradukty prapadali: źnikła kaŭbasa, miasa, syr i tvorah. Mudry tavaryš Žach i tut daŭ hienijalny adkaz: pradukty vyvoziać z krainy na pavietranych balonach, adzin ź ich užo źbity, hierojaŭ-źniščalnikaŭ vitała kraina. Kab jana kančatkova adčuła siabie ŭ biaśpiecy, vykinuli z pasolstvaŭ zachodnich pasłoŭ, — chaj nia sočać za intymnymi sakretami lubaha Žacha. Usio toje duža padabałasia žachliŭcam i, mabyć, padabałasia b jašče bolej, kali b z prodažu pakrysie nia źnik i chleb. Tady luby narodam Žach abviaściŭ novuju stratehičnuju daktrynu: nia treba jeści. Bo hetaja staraśvieckaja zaviadzionka vielmi abychodzicca dziaržavie, źniasilvaje biudžet i skaračaje asyhnavańni na zbroju, bieź jakoj dziaržava abyścisia nia moža. Na žal, u adroźnieńnie ad raniejšych kiraŭničych zaklikaŭ, hety ŭsprymaŭsia słaba. Niahledziačy na vialikija rastłumačalna-ahitacyjna-prapahandovyja vysiłki, žachliŭcy praciahvali chacieć jeści j dzie tolki možna šukali ježu.
Vyjścia nie było inakšaha, jak tolki ažanicca z pryncesaj susiedniaj dziaržavy, jakaja (dziaržava) zvałasia Dziaržavaj-Rajem i ŭ jakoj pavodle dakładaŭ sakretnych ahientaŭ było ŭsio: i narod, i elektarat, i kultura, i mova. Pavodle nia nadta pravieranych źviestak byŭ navat chleb. Taja viestka nadta abnadzieiła Žacha, jaki tut ža ŭspomniŭ pra dziedaŭskuju praktyku dynastyčnych šlubaŭ, što zrabili mahutnymi vaładarami nie adnaho zachudałaha kniaźka dochłaha kniastva. Žanicca, žanicca! Žach nie lubiŭ vahacca j na druhi ž dzień pasłaŭ svatoŭ.
U krainie Raju žachavitych svatoŭ spatkali duža pryvietna, pryncesa adrazu pahadziłasia na šlub, a jaje baćka Vaładar Hmach pasłaŭ žanichu bahatyja padarunki. U dziaržavie žachliŭcaŭ usio zakružyłasia ŭ radasnym karahodzie šlubnych padrychtavańniaŭ: try tydni myli, škrebli j čyścili — fasady j padłohu, maral i idealohiju. Žach, by šalony, nasiŭsia pa krainie, kantralavaŭ, spahaniaŭ i snavaŭ plany, jak stanie dužym i bahatym, vaładarom dźviuch krainaŭ, hałoŭnakamandujučym dźviuch armijaŭ (nie, lepš ich abjadnać u adnu, a jon stanie j načalnikam hieneralnaha štabu — ciažkija pasady jon nie lubiŭ pieradaviarać inšym). Jon stanie hienerał-pałkoŭnikam (nie, moža, lepš maršałam? Ci navat hieneralisymusam?), prymusić kałacicca «dziermakratyčnyja» krainy j pieršy abmyje sałdackija kirzačy ŭ ciopłaj vadzie Paŭdniovaha mora. A jakuju mahutnuju i ŭsiepraniklivuju asabistuju sekurytatu stvoryć jon — tolki pad ułasnym kantrolem, nie daviarajučy nikomu. Jon mieŭ daskanały analityčny rozum i viedaŭ, jak toj šlub adabjecca na ekanamičnym stanie krainy. Užo hety pražerlivy elektarat najesca.
Pa krainie žachliŭcaŭ pajšoŭ šyroki ruch u padtrymku vydatnaha planu tavaryša Žacha. Na ŭsich haradzkich i viaskovych skryžavańniach byli raźviešanyja partrety Žacha j jahonaj miłaj niaviesty — cudoŭnaj, vielmi seksapilnaj maładzicy ŭ anfas i profil, u strohich viečarovych strojach i ŭ hullivym bikini. Ludzi z zacikaŭleńniem abmiarkoŭvali vartaści taho dy druhoha, ale da zhody nie mahli pryjści. Zvyčajna mužčynam padabałasia pryncesa, žančyny ž haroj stajali za zvykłaha Žacha, čyj žachavity arliny pozirk byŭ uvasableńniem sapraŭdnaha mužčyny, jakija daŭno užo vyvielisia ŭ krainie, i žančyny duža sumavali pa im.
U mastactvie, jakoje jašče troški lipieła, zapanavali dva stylovyja napramki — styl zhaładniełaj fantasmahoryi — heta kali biaskonca apisvalisia ci malavalisia šykoŭnyja stravy, jakija mała chto pamiataŭ u krainie žachliŭcaŭ i jakija byccam by nie pieravodzilisia ŭ susiedniaj dziaržavie, i styl biaschlebnaha realizmu, pa sutnaści, biespadstaŭnaha vyjaŭleńnia «čarnuchi» žyćcia, jahonaj biadoty. Pieršy styl ličyŭsia aficyjnym i karystaŭsia biaźmiernaj padtrymkaj tavaryša Žacha, niabłaha apłočvaŭsia j davaŭ mahčymaść tvorcam kožny dzień jeści z chlebam. Za druhi ž časam sadžali ŭ pastarunki, dzie tvorcy padpisvali pratakoły j kajalisia. Ale, vyjšaŭšy na volu, bralisia za raniejšaje, bo kazali, što chočuć zastavacca viernymi praŭdzie žyćcia. Tolki dzie taja praŭda j dzie žyćcio, nichto ź ich nia viedaŭ. Prynamsi ŭ krainie Žachu ich nie było. Kazali, šmat było ŭ krainie-Rai, i tamu piśmieńniki z mastakami taksama z prahnaściu čakali doŭhačakanaha dziaržaŭnaha šlubu.
Miž tym, u paŭsiadzionnym žyćci sprava dajšła da apošniaj miažy halečy. Žachliŭcy źjeli ŭsiu žyviołu, navat karovaŭ. Uzimku tych nie było čym karmić, bo vyniščyli na korm uvieś chvojnik, zastałosia adno hołaje alchovaje suččo, jakoha žyvioła čamuści nie chacieła jeści. Lepš zdychała, — mabyć, ź niespaznanaha karovinaha pryncypu. Ludzi byli mieniej upartyja, jeli travu, ščaŭje i krapivu j nadta suciašalisia chutkim viasiellem, kali budzie chleb i da chleba. Užo žanich paturbujecca. Narod ciapier spres nazyvaŭsia elektaratam, što duža padabałasia starym babkam u vioscy. Viedama ž, narod byŭ nikomu nie patrebny, a da elektaratu kali-nikali pryjaždžali načalniki na čornych «Vołhach», pryvozili nievialikija skrynački j łaskava prasili kinuć tudy nievialikija arkušyki z proźviščam čarhovaha načalnika. Babki časam dzivilisia, čamu takuju spravu nielha zrabić u rajcentry, ale achvotna kidali tyja arkušyki, bo tolki tady načalniki havaryli ź imi łaskava j navat kazali dziakuj. Nu j samo saboju raspaviadali, jak dobra zažyviecca paśla doŭhačakanaha šlubu. Praŭda, tyja raspoviedy časam vyklikali ślozy — heta kali babki dumali, što mohuć nie dažyć da ščaślivaha dnia.
I voś, narešcie, žadany, šmat razoŭ adkładzieny dzień nastaŭ. Na dvanaccaci źniščalnikach-usiepahodnikach šlubny kartež uźviŭsia ŭ nieba. Praz peŭny čas apuściŭsia na niejkim nia nadta sučasnym, amal zachałusnym lotniščy, što stała pieršym, ale nia samym vialikim zasmučeńniem žanicha. Nastupnymi byli: abdrapanyja fasady stalicy Dziaržavy-Raju, kałdobistyja vulicy, spres złosnyja tvary ludziej u daŭžeznych čerhach, — rychtyk, jak u jahonaj krainie žachliŭcaŭ. Ale najbolšy hrom-piarun hrymnuŭ u pałacy, kali žanich sam-nasam spatkaŭsia z pryncesaj. Akazałasia, što to była zusim nie pryncesa, a brydkoha vyhladu prync, jaŭna vyčvarnaj seksualnaj aryjentavanaści. Z nastupnaj razmovy vyśvietliłasia, što na šlub jon pahadziŭsia z pryčyny vialikaj kryzy, u jakoj apynułasia kraina-Raj, i tym šlubam mierkavałasia papravić stanovišča ŭ ekanomicy, hieapalitycy, finansach, vojsku, idealohii, kultury, medycynie, adukacyi, mižnacyjanalnych i mižkanfesijnych dačynieńniach i h.d. Dać žachliŭcam jon ničoha nia moh, moh tolki ŭziać i cynična iržaŭ u naparfumleny tvar Žacha, askalajučy vialikija, prakuranyja narkotaj zuby.
Niešta ściamiŭšy, Žach tuzanuŭsia ŭsim ciełam, lapnuŭ ab parkiet niedapity kielich z šampanskim i na tym ža usiepahodniku-źniščalniku paimčaŭ dadomu. Takoha rasčaravańnia stryvać jon nia moh i nad abłokami pryniaŭ rašeńnie: vajna! Tolki pieramožnaja vajna mahła zmyć hańbu j pakarać krainu-zmanščycu. Žach addaŭ zahad ab usieahulnaj mabilizacyi.
Chutka, adnak, vyjaviłasia niekatoraja ŭ tym niedarečnaść: mabilizoŭvać nie było kaho. Źnikła nasielnictva. Častka — z hoładu j chvarobaŭ, častka tamu, što naiŭna pavieryła, byccam jaho niama j nie było nikoli. Tyja ž, što zastalisia, ličyli siabie elektaratam dla hałasavańniaŭ i plebyscytaŭ, ale nie dla vajny j nie razumieli Žacha, bo daŭno advučylisia ad jakoj-niebudź movy. Uradoŭcy ž i administratary, učuŭšy pra mabilizacyju, adrazu paŭciakali na ŭschod, bo daŭno tajemna słužyli nia Žachu, a vaładaru Rajskaj dziaržavy — tavaryšu Hmachu.
Toje było niečuvana j niaścierpna. Zaradžany vielizarnaj kaśmičnaj enerhijaj (1000 kiłavolt), Žach stryvać takoha nia moh i zadryžeŭ, zakałaciŭsia, zahuŭ, zakruciŭsia (zvyš 1000 abarotaŭ u chvilinu), — padobna, jak i tady, kali pieršy raz abjaviŭsia u parlamencie. Śledam razdaŭsia vybuch, nakštałt čarnobylskaha, jakoha jašče nia čuła planeta. U nieba ŭźniaŭsia vichor čornaha dymu, pyłu j smurodu, u jakim źnikła ŭsio razam z Žacham.
Kali praz stahodździe toj pył-dym patrochu raźviejaŭsia, dyk ludzi z Uschodu j Zachadu ŭbačyli hihanckaje pravalle ŭ siaredzinie kantynentu. Hłybinia pravalla była takaja, što da dna nie dasiahaŭ zrok, šyrynia taksama chavałasia za krajavidam. Miž bierahoŭ zaŭždy kureŭ šyzy śmiardziučy dym, ź jakoha časam vyskokvaŭ biaznohi chvastaty Cmok. Jon kulaŭsia, kryŭlaŭsia j rabiŭ niejkija znaki cikaŭnym vandroŭnikam, što zaŭsiody toŭpilisia na krajoch pravalla, zatym na tydni j miesiacy źnikaŭ u pradońni.
Ludzi kazali, što heta — urok čałaviectvu za jahonuju źniavahu čałaviečych i boskich zakonaŭ byćcia...
Kamientary